– Te decyzje są nielegalne. Będziemy walczyć o swoje prawa – zapowiada lubelski poseł Nowej Lewicy Jacek Czerniak, jeden z ośmiu członków zarządu krajowego partii, zawieszonych w sobotę przez przewodniczącego Włodzimierza Czarzastego. To efekt wewnątrzpartyjnego sporu, którego finał może być znany za dwa tygodnie.
Po lewej stronie sceny politycznej gorąco zrobiło się w sobotę rano. Przed zaplanowanym na godz. 12 posiedzeniem zarządu Nowej Lewicy Czarzasty zawiesił sześcioro posłów. Oprócz Jacka Czerniaka pisma z decyzją w tej sprawie otrzymali także: Karolina Pawliczak, Wiesław Szczepański, Wiesław Buż, Bogusław Wantor i Tomasz Trela.
Oficjalnie powodem zawieszeń był fakt, że wymienieni politycy wstawili się za Markiem Baltem, europosłem i szefem partyjnych struktur na Śląsku. Baltowi władze krajowe miały za złe to, że nie zareagował na postawę radnych Nowej Lewicy w śląskim sejmiku, którzy głosowali w sprawie absolutorium i wotum zaufania dla marszałka z Prawa i Sprawiedliwości. Na tym się nie skończyło. Już podczas obrad zarządu poinformowano o kolejnych zawieszonych parlamentarzystach. Taki los spotkał Wincentego Elsnera i Sebastiana Wierzbickiego.
Spór o frakcje
Poseł Czerniak w rozmowie z Dziennikiem nie chce komentować sobotnich wydarzeń. Unika też odpowiedzi na pytanie o rzeczywiste powody, jakimi kierował się Włodzimierz Czarzasty.
– To sprawy wewnętrzne, które chcemy rozstrzygnąć w swoim gronie – zastrzega Jacek Czerniak. Ale dodaje: – Nie zgadzamy się z tym, co się stało, uważamy te decyzje za nielegalne i będziemy walczyć o swoje prawa. Takie spory należy rozwiązywać dyskusją na argumenty, a nie poprzez rozwiązania siłowe – uważa lubelski poseł Nowej Lewicy.
Nie jest jednak tajemnicą, że największą kością niezgody było sobotnie głosowanie w sprawie podziału Nowej Lewicy na dwie frakcje: Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Wiosny. Zdaniem części działaczy dawnego SLD, frakcji powinno być więcej i to ich partia powinna stanowić o sile nowej lewicowej formacji. Uchwała została przegłosowana, ale gdyby w głosowaniu uczestniczyli zawieszeni posłowie, najprawdopodobniej byłoby inaczej.
– Dwa lata temu SLD dał słowo, że będzie konsolidował Lewicę, dał słowo partii Roberta Biedronia. Gdybyśmy to słowo złamali, nie mógłbym być dalej przewodniczącym – tłumaczył po sobotnim posiedzeniu zarządu krajowego Czarzasty.
Innego zdania są partyjne „doły”.
– W Lubelskiem dawny Sojusz ma ponad dwa tysiące członków. Deklaracje członkowskie wypełniło tylko około dwudziestu osób z Wiosny. I oni mają mieć współprzewodniczącego i po tyle samo miejsc w zarządzie i radzie wojewódzkiej. Na jakiej podstawie? – pyta jeden z lubelskich działaczy związanych z dawnym SLD.
Kto przejmie władzę w regionie?
Lokalni politycy lewicowej formacji sobotnie decyzje personalne Czarzastego przyjęli z zaskoczeniem. Jacek Czerniak jest przewodniczącym lubelskich struktur Nowej Lewicy.
– Nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji. Jeśli ta decyzja zostanie utrzymana w mocy, na czas zawieszenia poseł Czerniak straci wszystkie prawa członkowskie. Zgodnie ze statutem, musiałby zostać wyznaczony ktoś, kto pełniłby obowiązki przewodniczącego. Sytuacja jest rozwojowa, czekamy na informacje z Warszawy – mówi jeden z naszych rozmówców.
Na dziś zwołane zostało posiedzenie rady wojewódzkiej Nowej Lewicy. Mają podczas niego zapaść ustalenia dotyczące tego, kto w najbliższym czasie pokieruje strukturami ugrupowania w regionie.