Wszystko przysięgło się przeciw Michałowi P. z Ryk. Dzięki zbiegowi okoliczności wpadł na jeździe po pijanemu i łamaniu sądowego zakazu prowadzenia samochodów.
Zaczęło się od tego, że mężczyzna pod sklepem w Drążkowie pił piwo ze Andrzejem S., właścicielem malucha. Potem Michał z Andrzejem jeździli od sklepu do sklepu kupując alkohol. Ktoś zauważył wytaczających się z samochodu mężczyzn i korzystając z ich nieuwagi, z pustego auta zabrał kluczyki. Andrzej, jako właściciel auta poszedł szukać zguby. W tym czasie Michał P. uruchomił samochód bez kluczyków. Usiadł za kierownica i odjechał.
Andrzej S. wrócił w miejsce, w którym zostawił malucha. Gdy nie znalazł auta, doszedł do wniosku, że ktoś ukradł mu samochód. Zawiadomił policję. Patrol szybko zauważył malucha na pobliskiej drodze. Za kierownica jechał Michał P, który miał prawie dwa promile.(er)