Kilku zbirów wrzuciło wczoraj wieczorem nastolatka do Bystrzycy. Na szczęście nie powtórzyła się tragedia Joasi, utopionej latem w Zalewie Zemborzyckim. Chłopcu udało się wydostać z wody.
Była godzina 18. Chłopiec szedł ścieżką rowerową przy ul. Kąpielowej. Dróżka niemal przylega tam do Bystrzycy. To nie jest najbezpieczniejsza okolica. Do nastolatka nagle podbiegło kilku mężczyzn. Wepchnęli go do wody. Na szczęście rzeka w tym miejscu nie jest zbyt głęboka ani szeroka. Porządnie wystraszonemu nastolatkowi udało się o własnych siłach wydostać na brzeg. Był cały przemoczony i bardzo przemarznięty. – Było już ciemno, dlatego napadnięty nie zapamiętał twarzy napastników – relacjonuje Witold Laskowski z lubelskiej policji. Mimo to policjanci próbowali schwytać napastników. Dyżurny komendy miejskiej wysłał nad rzekę patrol, który przeczesywał okolicę. Ale funkcjonariusze nikogo nie wypatrzyli. Napastnicy prawdopodobnie chcieli się w ten sposób zabawić kosztem przypadkowego przechodnia. Tak samo jak dwóch wyrostków, którzy w czerwcu tego roku wrzucili do Zalewu Zemborzyckiego 14-letnią Joasię. „Zabawa” zakończyła się tragicznie. Dziewczynka się utopiła. Tomasz M. i Mariusz T. niecałe pół roku przesiedzieli w schronisku dla nieletnich. W ostatni piątek Sąd Rodzinny wypuścił ich na wolność.