W 8. kolejce Edach Budowlani pokonali na wyjeździe Lechię Gdańsk 32:28. Losy spotkania rozstrzygnęły się w końcówce
Lublinianie jechali na Wybrzeże z zamiarem podreperowania konta punktowego po ostatnim, dość pechowym remisie ze Skrą Warszawa. Mecz w Gdańsku był bardzo ważny dla układu tabeli. Wyżej sklasyfikowani byli rugbyści Edach Budowlanych. W przypadku porażki podopieczni trenera Andrzeja Kozaka, przy niekorzystnych rozstrzygnięciach innych spotkań, mogli spaść z czwartego na szóste miejsce.
Początek rywalizacji był udany dla gości. Już w 45. sekundzie lublinianie otrzymali rzut karny, którego wykorzystał Nkululeko Ndlovu i było 3:0. W rewanżu, już trzy minuty później, gospodarze po raz pierwszy zanieśli piłkę na pole punktowe przyjezdnych. Miejscowych kibiców uszczęśliwił Torning Sachin. Podwyższenia nie wykorzystał Paweł Boczulak. Mimo to Lechia objęła prowadzenie 5:3. Po 20 minutach gry przyjezdni ponownie byli na plusie z wynikiem. Pierwsze przyłożenie zapisał na koncie Panashe Dube, który wykorzystał błąd gospodarzy przy chwycie piłki. Ndlovu podwyższył na 10:5.
Druga część pierwszej połowy należała do gdańszczan. Miejscowi zdołali dwukrotnie położyć piłkę na polu punktowym oraz podwyższyć. Efekt? Odjechali na 19:10.
Po zmianie stron lublinianie mocniej zaatakowali, co zakończyło się szybkim przyłożeniem w 44 minucie (Lechia prowadziła już tylko 19:15). Do końca spotkanie było zacięte i emocjonujące. W końcówce gospodarze wyszli na 28:22 po rzucie karnego Boczulaka. Do końca spotkania zostało niecałe 10 minut.
Wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty. Edach Budowlani mieli w pamięci ostatnie spotkanie ze Skrą Warszawa. Lublinianie prowadzili wówczas 24:21. Przez niewłaściwe wybory podali rywalowi rękę, a ten wykorzystał swoją szansę doprowadzając do remisu (24:24).
Podobny scenariusz przeżywaliśmy w końcówce meczu w Gdańsku. Podopieczni trenera Andrzeja Kozaka napierali na rywali z zamiarem zdobycia przyłożenia. Sztuka ta udała się już w doliczonym czasie. Ndlovu nie miał problemów z podwyższeniem i lubelska piętnastka wyszła na 29:28. Gdańszczanie zdołali wznowić grę, ale bardzo szybko stracili piłkę. A za „gadanie” sędzia podyktował rzut karny dla Each Budowlanych. Do piłki ustawionej na linii środkowej boiska podszedł Ndlovu. Etatowy kopacz lublinian nie pomylił się, co rzadko zdarza się z takiej odległości, czym pogrążył „Gdańskie Lwy” w rozpaczy (32:28 dla Edach Budowlanych). Goście wrócili do Lublina z punktem bonusowym, gospodarzom pozostał tzw. bonus defensywny za porażkę różnica mniejszą niż siedem punktów (jeden punkt).
Lechia Gdańsk – Edach Budowlani Lublin 28:32 (19:10)
Punkty dla Lechii: Torning Sachin 11, Paweł Boczulak 7, Zavien Klaasen 5, Krzysztof Smoliński 5.
Punkty Edach Budowlani: Nkululeko Ndlovu 17, Panashe Dube 5, Piotr Wiśniewski 5, Marzuq Maarman 5.
Lechia: Olszewski, Buczek, Ngonyama (71 Wojnicz), Kossakowski, Krużycki (68 Kwiatkowski), Płonka, Nyaoda, Smoliński, Boczulak, Sachin, Kruszczyński, Klaasen, Wójtowicz, Górniewicz (69 Czerniak), Xolela.
Edach Budowlani: Maarman, Novikov, (70 Rudziński), Kelberashvili, Król, Jasiński (63 Dec), Musur, D. Tomaszewski, Wiśniewski, Kazembe, Ndlovu, Dube, Szczepański, Węzka, Grabowski, Brzezicki.