Tylko uczniowie najstarszych klas techników, którzy już w styczniu zdawać będą egzamin zawodowy mogą przygotowywać się do niego w szkołach. Pozostali uczą się zdalnie i zastanawiają się, kto ich przyjmie do pracy bez podstawowych umiejętności.
- Mam syna w technikum i denerwuje się, bo z powodu epidemii nie może on uczestniczyć w warsztatach. Tak zwane "zdalne zajęcia praktyczne i warsztaty" to oczywisty absurd ponieważ nie da się przeprowadzić nauki naprawy samochodów czy obsługi maszyn zdalnie. Nauka zdalna trudnych przedmiotów technicznych jest bardzo ciężka, to brak przy tym praktyki rozwala całą naukę – irytuje się nasza czytelniczka.
Ale rozgoryczenia nie kryją też uczniowie.
- Wybrałem technikum, bo zależało mi na szybkim rozpoczęciu pracy za granicą. Teraz zastanawiam się, czy pracę w ogóle znajdę, bo kto zatrudni osobę mającą niemal wyłącznie wiedzę teoretyczną. A tak w tej chwili uczę się zawodu. Warsztaty polegają na oglądaniu filmików w internecie – denerwuje się mieszkaniec jednej z podlubelskiej wsi, który wybrał naukę w jednym z zawodów budowlanych. – Sam ćwiczyć nie mogę, bo nie mam ani potrzebnego sprzętu ani materiałów.
Zgodnie z zapowiedziami zdalna nauka odbywać ma się co najmniej do 29 listopada. Nie dotyczy to tylko uczniów ostatnich klas, przygotowujących się do mającego odbyć się w styczniu egzaminu zawodowego.
- Dyrektorzy techników wypełniali niedawno ankietę, w której MEN pytał o największe trudności w nauczaniu zdalnym. Prawdopodobnie większość z nas napisała, że po takiej nauce nie ma możliwości zdania egzaminu zawodowego, bo wkrótce potem zdecydowano, że najstarsi uczniowie mogą przystąpić do pracy stacjonarnej przy nauce przedmiotów zawodowych – mówi Grażyna Kubuj-Bełz, dyrektor Państwowej Szkoły Budownictwa i Geodezji im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie. – U nas takie zajęcia odbywają się w małych grupach raz w tygodniu.
Co z pozostałymi uczniami?
- Nie można ukrywać, że przy nauce zawodu niezbędna jest kontakt z maszyną, z narzędziami i przećwiczenie nie tylko wykonywania określonych czynności ale i naprawiania popełnianych błędów – przyznaje Anna Wawruch-Lis, dyrektor Zespołu Szkół Transportowo-Komunikacyjnych im. Tadeusza Kościuszki w Lublinie. – Dlatego bardzo chcielibyśmy, żeby wszyscy uczniowie mieli możliwość stacjonarnej nauki zawodu. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że ze względu na epidemię nie jest to takie proste. Aż 70 proc. naszych uczniów pochodzi spoza Lublina. Gdyby mieli znów uczyć się stacjonarnie musieliby dojeżdżać do szkoły albo mieszkać w bursach. To mogłoby zwiększyć zagrożenie rozprzestrzenienia się epidemii.
Także dyrektor PSBiG przyznaje, że zdalna nauka zawodu to duży problem.
- Są zawody, których wykonywania można nauczyć się zdalnie. To m.in. informatycy. Ale uczymy też np. techników drogownictwa i techników instalacji sanitarnej. Oni bez praktycznej nauki zawodu nie nauczą się go wykonywać – zauważa. – Dlatego nauczyciele zawodów prowadzą teraz zdalne nauczanie dotyczące teorii, bo i taka w ramach praktycznej nauki zawodu jest niezbędna odkładając zajęcia praktyczne na czas, w którym będziemy mogli wrócić do szkół. Dla nas wszystkich to bardzo trudny okres. Nie tylko dla uczniów. Nikt nie mówi o tym, że właśnie nauczyciele przedmiotów zawodowych są teraz wyjątkowo obciążeni pracą. Podczas gdy do nauki przedmiotów ogólnokształcących mamy w internecie bardzo dużo materiałów, oni muszą niemal wszystko przygotowywać od podstaw. Nie mogą korzystać z opracowań, ani e-booków. Sami więc robią prezentację. Sami szukają jakichś filmów w internecie. Ja się posiłkują e-korepetycjami publikowanymi przez politechniki, ale to też nie łatwe zadanie, bo muszę je dostosować do poziomu szkoły średniej.
- Jest ciężko. Bardzo często dzwonią do nas rodzice i pytają jak długo będzie trwać taka sytuacja. Przeżywają to także uczniowie, którzy nie wiedzą jak np. uczyć się zdalnie fryzjerstwa. Zdalne omawianie instruktaży, czy oglądanie filmików nie jest przecież wystarczające – uważa Halina Rybczyńska, dyrektor Zespołu Szkół Odzieżowo-Włóienniczych im. Władysława Reymonta w Lublinie. Ale przyznaje też, że nawet gdyby wróciła możliwość stacjonarnej pracy nie wszyscy braliby w niej udział. – Wśród uczniów najstarszych klas, którzy mogą przygotowywać się do egzaminu w szkole mamy poszczególne przypadki osób, które tego nie robią. Część ze względu na sytuację, w której się znajduje musi w sposób szczególny chronić się przez zakażeniem koronawirusem. Dlatego mimo, że wciąż uczą się w domach na podstawie materiałów wysyłanych im przez nauczycieli. Oczywiście rozumiemy ich sytuacje i staramy wychodzić im naprzeciw i mimo wszystko pomóc w tym, by odnieśli sukces na egzaminach zawodowych.