Nowe lubelskie osiedla cierpią na permanetny niedobór miejsc parkingowych, zarówno przy blokach, jak i przedszkolach. Zostawienie samochodu tak, by nie łamać przepisów, często graniczy z cudem. W efekcie kierowcy zatrzymują się wszędzie, gdzie się da.
Do naszej redakcji napisali mieszkańcy ulicy Koralowej z dzielnicy Węglin Południowy w Lublinie, którzy proszą o nagłośnienie problemu, z którym mierzą się każdego dnia. Chodzi o niedobór miejsc postojowych, zwłaszcza w okolicy miejscowych żłobków i przedszkoli.
- We wszystkie dni tygodnia od godz. 7-8 i 15-17, w czasie największego ruchu, kiedy mieszkańcy jadą lub wracają z pracy, na osiedlu tworzą się korki - piszą zmęczeni tym problemem nasi Czytelnicy. Najgorzej, ich zdaniem, jest na skrzyżowaniach z Koralową, która tworzy komunikacyjną oś spinającą tę nową, gęsto zabudowaną część miasta.
Według autorów listu do naszej redakcji, nie licząc ograniczeń infrastrukturalnych, część winy za korkowanie się osiedlowych ulic w godzinach szczytu, spoczywa na rodzicach dzieci wspomnianych placówek.
- Podczas dowożenia i odwożenia dzieci parkują na kopertach, drogach pożarowych, pasach ruchu, a nawet na trawnikach i wjazdach do garaży podziemnych - wyliczają mieszkańcy Koralowej. I dodają: zdarza się, że zaparkowane na jezdni auta blokują wjazd pojazdom zaparkowanym prawidłowo, na wyznaczonych do tego celu miejscach. Wielu rodziców próbuje zaparkować możliwie jak najbliżej wejścia do przeszkola lekceważąc przepisy. Niektórzy z nich już po odebraniu dziecka zostawiają auta na światłach awaryjnych i udają się na zakupy, np. do pobliskiej garmażerki - zauważają. Tego typu zachowania nazywają skrajnym brakiem kultury, egoizmem i arogancją. A już najgorsi, według obserwacji naszych Czytelników, są ci, którzy nauczyli się parkować na jezdni nawet wtedy, gdy jakimś cudem na parkingu są jeszcze wolne miejsca.
Z drugiej strony sami rodzice łatwego zadania nie mają. - Ja też kilka razy złamałam przepisy, żeby zaparkować przy przedszkolu. Tam po prostu bardzo często nie ma innego wyjścia. Miejsc postojowych brakuje, a ludzie przecież muszą dzieci zawieźć i odebrać. Każdy się spieszy, żeby zdążyć do pracy. Przecież nikt złośliwie tego nie robi. Oczekiwałabym więcej zrozumienia ze strony tych osób, którzy samochodami po naszym osiedlu jeździć nie muszą - mówi zapytana przez nas mieszkanka Węglina Południowego.
Niestety kompleksowego rozwiązania problemu, który zadowoliłby zarówno zmotoryzowanych jak i pieszych na razie nie widać. Poszczególne uliczki co prawda mają status dróg publicznych, ale jednocześnie zarządzają nimi poszczególne wspólnoty mieszkaniowe. Te z kolei, nawet gdyby chciały poprawić sytuację i zbudować parkingi, musiałyby znaleźć na nie wolną przestrzeń, a tej na terenie całej dzielnicy jest bardzo mało.
Brak wystarczającej ilości miejsc postojowych przy takich ulicach jak Karolowa, Cyrkoniowa, czy Gęsia to utrapienie nie tylko samych mieszkańców, ale także odwiedzających ich gości. Większość parkingów osiedlowych to prywatne, wykupione miejsca. Z kolei przy drogach dojazdowych najczęściej stoją znaki zakazu zatrzymywania się i postoju. Zatoki - teoretycznie przeznaczone dla gości, najczęściej zastawione są autami miejscowych. Tymczasem planów budowy nowych zatok nie ma i dotyczy to również okolic przedszkoli. Planowane są natomiast kolejne bloki, a to oznacza jeszcze więcej mieszkańców i samochodów.