Około ośmiu minut zajęło pierwszemu klientowi zrobienie zakupów. – Dwóch pierwszych kupujących to byli panowie, dobrze wróży – żartowały pracownice. Od środy w Parku Handlowym Tatary działa sklep ogólnopolskiej sieci z odzieżą używaną
- W naszych sortowniach dokładnie oglądamy setki ton towaru dziennie. Naszym celem jest przetworzenie 100 proc. trafiającej do nas odzieży. Spora część trafia do sklepów VIVE Profit i tam otrzymuje drugie życie – informuje firma, która otworzyła w Lublinie swój trzeci sklep z używaną odzieżą. W lokalu, który od ponad roku stał pusty, po tym jak wyniósł się z niego „Dmuchany park rozrywki Bounce”, można od środowego poranka robić zakupy.
- Pomieszczenie jest duże, zgodnie z obowiązującymi przepisami sanitarnymi może tu jednocześnie być 135 klientów – informuje przedstawicielka firmy.
- Byłam rano, potem podjechałam do Gali, żeby zobaczyć co tam się dzieje i wróciłam. Oczywiście, że przygotowali na otwarcie lepsze rzeczy, żeby zachęcić klientów. Ale ceny nie są niskie. Oglądałam ładne buty, kosztowały ponad 100 złotych, nawet jeśli są w promocji to nie jest mało – mówi pani Bożena, która miała nieźle wypakowany wózek. – Kilka par spodni, torby, bluzki. Nie, nie kupuję na handel, tylko tak, dla siebie. Jak mieszkałam w Stanach, to znałam się na branży. Zasada działania takich sklepów jest podobna, z tym, że tam więcej jest rzeczy do grzebania, wybierania. Zwykle przy parafiach, kościołach różnych wyznań. Organizacje charytatywne też robią zbiórki i potem sprzedają różne rzeczy. No i oni mają wyprzedaże garażowe. Można trafić perełki. Ale tu też widzę stałych bywalców. O, ta pani jest znana z lubelskich sklepów i tamta – dodaje kobieta.
- Pierwszy raz jestem na lumpie, nie mam porównania – uśmiecha się młoda blondynka, oglądająca bluzki, a miała jeszcze przed sobą kilka metrów wieszaka, ciasno zawieszonego ramiączkami z bardzo różnym asortymentem bluzkowym.
Wśród klientów uwagę zwracał młody blondyn, który w bardzo charakterystyczny sposób przeglądał ubrania. Szybko, mechanicznie przesuwał ramiączka jedynie rzucając okiem na metki. – Teraz mieszkam w Lublinie, przyjechałem specjalnie na otwarcie, bo szukam konkretnych rzeczy. Ubrań markowych ale przede wszystkim vintage, oryginalnych rzeczy z lat 90. czy 2000 roku – mówi zapytany o powód takiego oceniania asortymentu. – Handluję tymi rzeczami. Zacząłem ze trzy lata temu, powoli się wciągałem i teraz nie zajmuję się niczym innym. Pandemia bardzo pomogła temu rynkowi w internecie, zrobił się duży ruch. Wstawiam ubrania na aukcje ale przede wszystkim korzystam z aplikacji. Zajmuje to dużo czasu, trzeba się orientować w markach, znać metki i oznaczenia, zwłaszcza, że jest bardzo dużo podróbek. Ale już mi się zdarzyło, że za bluzkę, którą kupiłem za kilkadziesiąt złotych dostałem ponad dwa tysiące – opowiada młody przedsiębiorca, który dodaje, że oryginalne ubrania mające kilkadziesiąt lat znajdą nabywcę nawet gdy są zniszczone, z dziurami, sprane. Liczy się ich historia.
W sklepie czynnym przez 7 dni w tygodniu, pracuje osiem osób. Jak informuje biuro prasowe sieci raz w tygodniu następuje całkowita wymiana asortymentu. Większość towaru jest metkowana, pochodzi głównie z Europy Zachodniej ale też i Czech.