Żeby klient mógł w marcu kupić solidną sadzonkę bratka, ogrodnik pracuje na stan roślinki... od września. Podobnie jest ze sprzedawanymi w kwietniu supertuniami, trawami popularnymi od maja do lipca, sierpniowymi wrzosami i chryzantemami, które królować zaczynają jesienią.
Swoje rodzinne gospodarstwo ogrodnicze w Lipsku pod Zamościem Anna Stręciwilk razem z mężem Wojciechem prowadzi od blisko 20 lat. – Zaszczepili to w nas teściowie i jakoś poszło, choć żadne z nas wykształcenia w tym kierunku nie miało – opowiada ogrodniczka. Ale mówi, że metodą prób i błędów, szukając informacji w internecie, zdobywając je podczas wyjazdów na targi, ale przede wszystkim po prostu pielęgnując rośliny nauczyli się o nich bardzo wiele. Dlatego teraz są w stanie odpowiedzieć na każde pytanie, doradzić ze szczegółami, jak o ogród i balkon dbać. I krok po kroku poprowadzić każdego laika.
>>Dodatek Agro do Dziennika Wschodniego - pobierz w tym miejscu<<
Zaczynali od jednego niewielkiego tunelu. Stały w nim wówczas głównie sadzonki bratków i rozsady warzyw, także aksamitki, szałwie i pelargonie. – Czyli takie „starodawne” rośliny – mówi pani Anna.
Bubblegum to hit
Teraz ich ogrodnicza firma to 7 dużych folii i kontenerownia na dworze, pod chmurką, a w nich w ciągu sezonu, który dla klientów zaczyna się w marcu i kończy z początkiem listopada, nawet do 100 tysięcy roślin z setek najróżniejszych gatunków i odmian.
„Starodawne” bratki, szałwie i pelargonie oczywiście są. Bo raczej nie wychodzą z mody. Ale z roku na rok oferta się poszerza i zmienia.
W tym, kolejnym z rzędu, prawdziwym hitem jest supertunia vista. To zwisająca roślina balkonowa, która fantastycznie się rozrasta i cieszy oko pięknymi kwiatami. – Występuje w kilku kolorach, ale żaden inny nie sprzedaje się tam znakomicie jak bubblegum – zdradza Anna Stręciwilk. I podkreśla, że przy tej odmianie wcale nie trzeba się specjalnie „narobić”, bo jest bardzo odporna na choroby grzybowe, nie wymaga pielęgnacji poprzez skubanie przekwitniętych kwiatostanów, nie ma potrzeby chowania jej przed deszczem, no chyba że nadejdzie potężna burza.
Zdaniem ogrodniczki równie łatwe w utrzymaniu, a nie mniej atrakcyjne wizualnie są bluszcz dichondra i zielona albo bordowa ipomea. Wystarczy je tylko podlewać i same rosną. Niezdecydowanym proponuje też ciekawą roślinę o nazwie viroflora calocephalus. Nie kwitnie, ale pięknie się rozrasta zielonymi „patyczkami”. No i warto sięgnąć po sundaville, cudnie kwitnącą, a bardzo odporną na suszę.
W marcu jak woda u Stręciwilków szły bratki, teraz zaczął się sezon na rośliny balkonowe i ogrodowe. Naprawdę jest w czym wybierać: od jednorocznych po wieloletnie, małe, duże. Swoich zwolenników wciąż mają np. hortensje. Te ogrodowe, o okrągłych kwiatach, przy których pamiętać należy, że nie wolno dopuścić, by zmarzły, ale też bukietowe z kwiatami czubatymi, znacznie mniej delikatne i wymagające.
Do wyboru do koloru
A jeśli ktoś chciałby sadzić begonie? Nie ma sprawy, są i to w najróżniejszych kolorach, np. urocze, żółte w odmianie solenia. Ci, którzy wolą czerwone albo różowe również nie odejdą z kwitkiem.
Surfinie? Oczywiście, także bardzo nietypowe, aksamitnie czarne. Są też ogrodowe zioła i plectranthusy, czyli komarzyce, które sprawiają, że uciążliwe owady omijają ogród.
Wiszące truskawki? Jasne, że tak. Już teraz całkiem dorodne. Wystarczy kupić, zawieźć do domu, umieścić na balkonie i w miarę regularnie podlewać, a owoce podskubywać można aż do jesieni. Coś na skalniak? Jasne. Wybór jest taki, że wprawia w zawrót głowy.
Powoli można też pytać o trawy ozdobne. Prawdziwy boom zacznie się na nie w maju. – Oferujemy je mniej więcej od trzech lat i są bardzo, bardzo popularne. Zresztą zaczęliśmy je sprowadzać i sprzedawać właśnie dlatego, że klienci o te rośliny pytali, a my staramy się mieć to, czego ludzie chcą – tłumaczy właścicielka gospodarstwa, gdzie do kupienia są przepiękne i zadbane miskanty (w kilkunastu różnych odmianach, o kwiatostanach w kolorystyce od różu, po srebro i biel) i rozplenice, które kwitnąc budzą zachwyt. – Ogromną popularnością cieszy się również trawa vertigo. Mimo że jednoroczna i stosunkowo nie tania, to jednak tak piękna, że klienci są gotowi płacić kilkanaście złotych za sztukę – przyznaje nasza rozmówczyni.
Nauczona doświadczeniem wie, że na przełomie sierpnia i września zaczną schodzić wrzosy, których Stręciwilkowie są jedynymi producentami w okolicach Zamościa. Oferują je w aż 12 kolorach, spośród których najmodniejsze są te różowe i fioletowe, także białe. Wczesna jesień to również sezon na jeżówki. U Stręciwilków można znaleźć aż 20 odmian. Będą także hibiskusy, kwitnące aż do pierwszych przymrozków.
A październik to czas, kiedy panowanie rozpoczynają chryzantemy. W wielu kolorach do wyboru, o różnej wielkości kwiatów, całkiem małe, trochę większe i naprawdę ogromne. Aby jednak na grobach (bo tam trafiają najczęściej) wyglądały tak, jak powinny, ogrodnicy zaczną się przy nich uwijać już w maju.
Wakacje dopiero przed zimą
Dlatego czas na chwilę odpoczynku właściciele gospodarstwa pozwolą sobie dopiero w listopadzie. Inaczej się po prostu nie da.
– To jest praca przez caluteńki rok. Od wczesnego rana do późnego wieczora, także zimą, kiedy nikt o kwiatach na balkon czy do ogrodu nie myśli – mówi pani Anna. Oni z mężem muszą. Wstawać o świcie, chodzić, doglądać, dogrzewać, doświetlać, nawozić, przesadzać, podlewać. Oglądać listek po listku, sprawdzać, czy nie pojawiła się jakaś choroba, a jeśli tak by się stało, natychmiast reagować. Na szczęście mają poczucie, że ten trud nie idzie na marne. Klienci doceniają to, że kupując roślinę zadbaną i dopieszczoną, już okazałą i silną, nie będą mieć większych problemów z jej utrzymaniem.
Co ważne, ten rodzinny biznes to nie tylko zarabianie pieniędzy. Bo państwo Stręciwilkowie również chętnie dzielą się swoimi roślinami. Często oferują je na aukcje charytatywne. Stale też współpracują z klubem Honorowych Dawców Krwi, na organizowane cyklicznie akcje przekazując vouchery do wykorzystania w ich gospodarstwie.