Duże kolejki tworzą się przed stacjami paliw we wschodniej części województwa lubelskiego. To reakcja kierowców na wojnę w Ukrainie.
Kolejki są na większości stacji paliw od granicy w Dorohusku, aż do Chełma.
Na stacji w Chełmie przy dystrybutorze pani Tatiana, w busie którym kieruje jedzie z nią kilka kobiet. Pracowały w Kraśniku: – Wracamy do domu, do dzieci – mówi pani Tatiana.
Pani Antonina do Polski przyjechała rano. Była w Chełmie, gdzie kupiła artykuły spożywcze. Przed drogą powrotną do domu w Ukrainie chce jeszcze zatankować auto.
Kilkusetmetrowe kolejki są także przy stacjach paliw w Zamościu, m.in. przy ul. Legionów czy al. Jana Pawła II.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ostrzega o dużej kolejce przy drodze nr 74 w Werbkowicach. Zablokowany jest pas ruchu w kierunku Zamościa i Hrubieszowa. Pojazdy oczekujące w kolejce przed stacją benzynową blokują pas ruchu na długości około 250 metrów z każdej ze stron.
Niektórzy wprowadzają ograniczenia w sprzedaży
– To wcale nie jest biznes życia, bo czym ja jutro będę handlował. Stacji nie zamknę. Hurtownie obiecują dostawę za 3 dni, ale nie wiem czy będzie. W tym momencie oleju napędowego już nie mam, kończy się benzyna. Wprowadziłem ograniczenia i można kupić 30 litrów – mówi Andrzej Furlepa z Mircza (powiat Hrubieszów), który od 20 lat prowadzi stację ale jeszcze takiej sytuacji nie miał.
Tylko dzisiaj, jak szacuje sprzedał 20 tysięcy litrów paliwa, choć zwykle klienci kupowali 2 tysiące, może 1500 w zależności od dnia.
– W czwartek od rana się zaczęło, byli i tacy, którzy brali 500 litrów albo obracali kilka razy i kupili 2 tysiące. Ale to nie są spekulanci. Sam mam gospodarstwo i zapas tysiąca litrów oleju napędowego wystarcza na kilka dni prac polowych, a te zaraz się zaczną. Podobno w całym naszym dawnych zamojskim są takie kłopoty na stacjach – dodaje przedsiębiorca.