Piłkarze Wisły muszą odczuwać spory niedosyt po sobotnim meczu w Elblągu. Szybko po rozpoczęciu drugiej połowy objęli prowadzenie, a mimo to nie wywalczyli ani jednego punktu. Olimpia odpowiedziała dwoma golami i ostatecznie wygrała 2:1.
Trener Mariusz Pawlak niespodziewanie trochę pokombinował z podstawowym składem swojej drużyny. W jedenastce wyszli: Josino, czy Adrian Paluchowski. A na ławce usiadł najlepszy snajper drużyny Dawid Retlewski. Inicjatywa na pewno była po stronie przyjezdnych. Szybko pojawiły się też okazje na gole. Po akcji z Mateuszem Klichowiczem uderzał właśnie „Paluch”, ale nie zaskoczył byłego „Wiślaka” Andrzeja Witana. Później z rzutu wolnego huknął Krystian Puton, ale efektu bramkowego też nie było.
W 17 minucie dobrze ze stojącej piłki dośrodkował Klichowicz, a lekko piłkę trącił Robert Majewski. Wydawało się, że futbolówka zmierza do siatki. Witan zdołał jednak uratować swój zespół. Jeszcze przed przerwą dwa razy w głównej roli wystąpił Bojan Gvozdenović. Najpierw po jego uderzeniu piłkę odbił jeszcze Paluchowski i niewiele zabrakło, żeby otworzył wynik. Później w zamieszaniu pod bramką Olimpii w ostatniej chwili zasłonięty Witan odbił futbolówkę po drugiej próbie Chorwata. I ostatecznie do przerwy goli nie było.
Druga odsłona? Świetnie zaczęła się dla Dumy Powiśla. Już w 52 minucie po centrze z rzutu rożnego najpierw uderzał Łukasz Wiech, ale w odpowiednim miejscu znalazł się Paluchowski i to on wpakował ostatecznie piłkę do siatki. Wydawało się, że prowadzenie może tylko dodać puławianom skrzydeł. A tymczasem od tego momentu coraz odważniej poczynała sobie Olimpia.
Pierwszym, poważnym ostrzeżeniem był strzał Dawida Wojtyry, który jednak huknął nad bramką. Niedługo później Jan Senkevich wpadł w pole karne i był faulowany przez Majewskiego. Sędzia wskazał na „wapno” i chociaż Albert Posiadała wyczuł intencje strzelca, to Kamil Wenger zrobił swoje i doprowadził do remisu.
Końcówka to zdecydowanie lepsza postawa gospodarzy, którzy mieli swoje szanse na drugiego gola, a zwłaszcza Aron Stasiak. Ostatecznie były gracz Górnika Łęczna uderzył jednak prosto w Posiadałę. W 89 minucie miejscowi dopięli swego. Senkevich przymierzył idealnie, tuż przy słupku, a bramkarz Dumy Powiśla nie sięgnął piłki. Efekt? Podopieczni trenera Pawlaka znowu przegrali mecz, w którym w wielu fragmentach byli lepsi.
Za tydzień Dominika Chebę i jego kolegów czeka domowe spotkanie z Górnikiem Polkowice (sobota, godz. 17).
Olimpia Elbląg – Wisła Puławy 2:1 (0:0)
Bramki: Wenger (68-z karnego), Senkevich (89) – Paluchowski (52).
Olimpia: Witan – Sarnowski, Wenger, Piekarski, Turzyniecki (55 Branecki), Czernis (88 Famulak), Kuczałek (43 Wojtyra), Danilczyk, Senkevich, Jakubczyk, Stasiak.
Wisła: Posiadała – Gvozdenović, Wiech, Majewski, Cheba, Banach (74 Ednilson), Kona, Puton, Josino (68 Mościcki), Klichowicz, Paluchowski (68 Retlewski).
Żółte kartki: Czernis, Turzyniecki, Wenger, Sarnowski, Witan - Paluchowski, Majewski, Retlewski, Klichowicz.
Sędziował: Grzegorz Kawałko (Olsztyn).