Zdenerwowani rodzice z gminy Karczmiska napisali petycję, bo ich dzieci nie dostały się do przedszkola. Zarzucali władzom gminy, że to nieludzkie, krzywdzące i wskazywali na złamanie przepisów. Jest reakcja gminy – zamiast 150 miejsc dla przedszkolaków, będzie ich 175.
Na najbliższej sesji rady gminy radni będą się zajmować dokumentem jaki pod koniec czerwca dostarczyli do urzędu rodzice dzieci, które nie dostały się do gminnego przedszkola. Petycję skierowali do radnych, tymczasem sprawą musi się zająć wójt. Tyle formalności. A problem jest poważny.
– Prośbę motywujemy potrzebą kontynuacji zatrudnienia lub podjęcia nowej pracy – napisali mieszkańcy, którzy nie zobaczyli swoich dzieci na liście przedszkolaków i chcieli, żeby zweryfikowano kogo przyjęto albo utworzono nową grupę.
Emocje budził fakt, że do placówki działającej w Zespole Szkół w Karczmiskach dostały się maluchy spoza gminy. Oprócz tego autorzy petycji wskazywali dzieci, które skończyły 3 lata, więc nie mogą być już w żłobku. Tymczasem do przedszkola zakwalifikowano młodsze maluchy.
– Uważamy, że takie postępowanie jest krzywdzące dla mieszkańców, niezrozumiałe, nieludzkie i łamiące przepisy prawa – wyliczają rozgoryczeni rodzice.
Tymczasem jeszcze zanim radni skierowali pismo do wójta, problem został rozwiązany.
– Jesteśmy już po rekrutacji, zainteresowanie nasza placówką jest tak duże, że od września zorganizowana będzie dodatkowa grupa dla 25 dzieci. Już zapadła taka decyzja. Oczywiście, że cieszy nas to, że rodzice tak chętnie się do nas zgłaszają. Mamy dobrą opinię. Chodzą do nas mali mieszkańcy Karczmisk i innych miejscowości w gminie, ale także przyjeżdżają z innych gmin, na przykład z Wilkowa – przyznaje Joanna Brzozowska-Samolej, wicedyrektor Przedszkola w Karczmiskach. – To kwestia świetnej kadry i programu zajęć, jakie oferujemy – dodaje wicedyrektorka, która z placówką jest związana od dwunastu lat. To wówczas zmieniła formę działalności, którą rodzice zaakceptowali. Dzieci mają możliwość uczestniczenia w różnego rodzaju zajęciach – od rytmiki, tańca przez matematykę, plastykę po ćwiczenia logopedyczne.
Szefowa przedszkola słyszała o petycji, jaką wystosowali rodzice dzieci, które się nie dostały, ale uważa, że wrzesień będzie momentem weryfikacji liczby przedszkolaków w placówce.
– Nie wszystkie się zaadaptują. Niektórzy rodzice po jakimś czasie uznają, że jeszcze poczekają z posyłaniem maluchów do naszej placówki. Te 3-latki wrócą do nas za rok. Będą znacznie dojrzalsze i lepiej sobie poradzą – dodaje Joanna Brzozowska-Samolej.
– Od lat przyjęliśmy filozofię, żeby zapewniać dobre warunki oświatowe. Bo co może zatrzymać mieszkańców, jeśli u nas nie ma dużych zakładów pracy, przemysłu? Dobre warunki życia, czyli właśnie dobra oświata. Jesteśmy wiejską gminą, która zapewnia wszystkim dzieciom miejsca w przedszkolach i prawie wszystkim w żłobku, bo żłobek u nas też jest. To nie są powszechne działania w samorządach, ale przynoszą efekty. Widać to po wydawanych pozwoleniach na budowę i placach budów. Młodzi ludzie chcą się osiedlać – mówi Janusz Goliszek, wójt gminy Karczmiska, który uważa, że sprawa petycji to nieporozumienie.
– Widziałem się już z mieszkańcami, rozmawialiśmy o tym na komisji. Dzieci będą chodziły do przedszkola – dodaje wójt.
W urzędzie tłumaczą, że rodzice, którzy protestowali, po prostu nie dopełnili formalności i do placówki zostały zakwalifikowane maluchy, które spełniały wszystkie wymogi. Gdy doszło do weryfikacji i ogłoszenia wyników rekrutacji, zorientowali się, że ich synów i córek nie ma na liście. I powstała petycja.
W Zespole Szkół trzeba będzie zaadaptować jedną z sal na potrzeby większej liczby przedszkolaków. – Nie będzie z tym problemów, inaczej zorganizujemy sobie pracę. Jeśli pojawią się wszystkie zapisane dzieci, od 1 września będę miał 175. przedszkolaków i 280. uczniów, w tym 14 małych Ukraińców – wylicza Piotr Długosz, dyrektor Zespołu Szkół w Karczmiskach.