Miał na imię Imali. Wieczorem z dwójką kolegów wyszedł z internatu do sadu. Padł strzał. Mieszkańcy wsi są przekonani, że Imaliego zabiła kula wystrzelona z myśliwskiej broni. Inna wersja zdarzeń mówi o tajemniczym samochodzie.
Słychać odbijanie piłeczki pingpongowej, w powietrzu unosi się zapach jedzenia. Ale czuć też napięcie i smutek. W Kluczkowicach koło Opola Lubelskiego byliśmy we wtorek po południu. W niedzielę w nocy tragicznie zginął kolega uczniów tutejszego Zespołu Szkół Rolniczych.
– Oni to bardzo przeżywają – mówi jedna z wychowawczyń w internacie. Głos się jej łamie, już nic więcej nie powie.
16-letni Imali przyjechał z Kazachstanu w ramach wymiany młodzieży. Był w pierwszej klasie. Tak samo jak 23 jego kolegów i koleżanek z Kazachstanu.
W niedzielę ok. godz. 20.30 Imali z dwoma kolegami wyszli z internatu do przyszkolnego sadu. Od budynku to tylko 300 metrów. Sad jest ładny, zadbany. Chłopcy chcieli nazrywać jabłek.
W internacie słyszymy wersję, że nikomu nie mówili, że wychodzą. Mieli wymknąć się przez okno.
Ale zastępca dyrektora szkoły Lech Borkowski na antenie Radia Lublin zapewnia, że uczniowie mieli zgodę na wyjście.
We wsi mnożą się domysły. Śledczy też mówią niewiele. Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie ogranicza się zdawkowego komunikatu: – 16-letni obywatel Kazachstanu w sadzie należącym do szkoły został śmiertelnie postrzelony. Mimo reanimacji zmarł. Trwają intensywne czynności w tej sprawie.
Dzisiaj po południu w sadzie pracowali policjanci. Chodzili z wykrywaczami metalu, szukali pocisku.
– Myśliwi – słyszymy w miejscowym sklepie. – A to raz polowali tam na dziki? Teraz też polowali – nie mają wątpliwości mieszkańcy wsi.
Internat w Kluczkowicach. Tutaj w sadzie został zabity 16-letni Imali
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, policjanci z wykrywaczem metali znajdują w sadzie mnóstwo pocisków. Ale wszystkie stare, skorodowane. Tego z nocy z niedzieli na poniedziałek do dzisiejszego wieczora nie znaleziono.
Sad sąsiaduje z laskiem. Ludzie mówią, że to właśnie tam zasadził się strzelec. Pytanie tylko czy celował w chłopaka czy to był jednak wypadek?
Policja już zwróciła się do koła łowieckiego w Opolu Lubelskim o przedstawienie rejestru polowań.
– Książkę prowadzimy w wersji elektronicznej i nie ma w niej zgłoszonego indywidualnego polowania w tym czasie – mówi Zbigniew Wójtowicz, prezes KŁ „Bekas”.
Według relacji dyrektora Borkowskiego kiedy chłopcy byli w ogrodzie podjechał samochód. Nastolatkowie przykucnęli w obawie, że ktoś zacznie na nich krzyczeć. – Jakaś osoba wysiadła z samochodu i oddała strzał w kierunku uczniów. Gdy ci zaczęli krzyczeć, ten ktoś odjechał – opisuje dyrektor.
Początkowo śledztwo prowadziła prokuratura rejonowa w Opolu Lubelskim.
– Przejęła je teraz prokuratura okręgowa w Lublinie i prowadzi ją wspólnie z komendą wojewódzką policji – informuje prokurator Kępka.