Piłkarze z Radzynia Podlaskiego na finiszu rundy jesiennej wyraźnie złapali formę. W sobotę wygrali już czwarty kolejny mecz. Tym razem pokonali u siebie rywali ze Stalowej Woli 1:0. Jedyną bramkę zdobył oczywiście Sebastian Kaczyński, który w trzech ostatnich występach zapisał na swoim koncie pięć goli.
To nie był łatwy mecz dla gospodarzy. Nie dość, że trener Mikołaj Raczyński nie mógł skorzystać z: Arkadiusza Maja, Pavla Chaliadki i Przemysława Koszela, to na dodatek jeszcze przed przerwą boisko musiał opuścić Michał Kobiałka. Pomocnik gospodarzy dostał mocno piłką w głowę i niewykluczone, że doznał wstrząśnienia mózgu.
Biało-zieloni oddali piłkę rywalom i czekali na swoje okazje w kontrach. W pierwszej połowie goście z gry nie potrafili jednak zagrozić bramce przeciwnika. Co innego ze stałych fragmentów. Kilka razy pod bramką Orląt porządnie się „zakotłowało”, a najgroźniejszy w szeregach „Stalówki” był Kosei Iwao. Japończykowi brakowało jednak precyzji, kiedy już znalazł się w dogodnej sytuacji.
Do przerwy goli nie było, a po zmianie stron też długo utrzymywał się bezbramkowy remis. Aż do 70 minuty, kiedy po akcji Mateusza Ozimka Mikołaja Smyłka pokonał Kaczyński. Później podopieczni trenera Raczyńskiego mogli zamknąć spotkanie. Tym razem „Kaczy” mógł wyłożył piłkę do Ozimka, który stanąłby oko w oko z bramkarzem rywali. Miejscowi wychodzi też z kontrą trzech na jednego przeciwnika, ale nie potrafili jej zamienić na gola.
W końcówce ekipa z Radzynia Podlaskiego przeżywała trudne chwile, ale na szczęście dowiozła korzystny wynik do końcowego gwizdka. I może się cieszyć podwójnie. Nie tylko ograła kolejnego faworyta, ale dodatkowo na kilka godzin awansowała na trzecie miejsce w tabeli. Po wygranej Cracovii II w Białej Podlaskiej Patryk Szymala i spółka spadli „oczko” niżej, ale i tak nikt nie spodziewał się, że w końcówce roku będą aż tak wysoko.
– Mieliśmy trochę kłopotów przed meczem, ale mimo to dobrze radziliśmy sobie w defensywie. Chłopaki wykonali naprawdę kawał dobrej roboty w obronie. Wiedzieliśmy, że ciężko będzie dominować w meczu z takim przeciwnikiem, jak Stal. Dlatego nastawiliśmy się na kontry. A goście byli groźni przede wszystkim po stałych fragmentach gry. Mieli dwie-trzy sytuacje, ale żadna nie wynikała z tego, że nas „rozklepali”. Liczą się trzy punkty i na razie tylko tyle. W tabelę będziemy patrzeć dopiero w czerwcu, na razie ciszymy się z kolejnego zwycięstwa – mówi Mikołaj Raczyński, trener Orląt.
Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski – Stal Stalowa Wola 1:0 (0:0)
Bramka: Kaczyński (70).
Orlęta: Bubentsov – Zając (85 Madembo), Duchnowski, Kamiński, Szymala, Mnatsakanyan (65 Korolczuk), Skrzyński (65 Sowisz), Kobiałka (41 Szczygieł), Rycaj, Ozimek, Kaczyński.
Stal: Smyłek – Kowalski, Grasza, Khorolski (81 Duda), Kucharczyk, Ziarko (81 Wojtak), Soszyński, Stępniowski (81 Stelmach), Filipczuk, Grabarz, Iwao (70 Kitliński).
Żółte kartki: Skrzyński, Ozimek – Iwao, Khorolski, Filipczuk, Grabarz.
Sędziował: Arkadiusz Szymanowski (Pisz).