Duchowny, filozof i wykładowca katolickiej uczelni chce, aby jego sprawą nie zajmował się ks. prof. Paweł Bortkiewicz. Rzecznik dyscyplinarny KUL prowadzi postępowanie dotyczące wypowiedzi ks. prof. Alfreda Wierzbickiego.
Dla przypomnienia. Filozof, ks. prof. Alfred Wierzbicki był jedną z osób, które poręczyły za wypuszczeniem z aresztu aktywisty LGBT Margot.
Ksiądz Wierzbicki mówił później, że nie popiera działań Margot, nie zgadza się z nim, ale jednocześnie nie zgadza się z tym, jak został potratowany.
Działaniami i słowami filozofa zajął się rzecznik dyscyplinarny KUL (ks. Wierzbicki jest tam wykładowcą). Katolicka uczelnia nie ujawniła jednak, o jakie konkretnie działania i słowa chodzi.
KUL zakomunikował tylko, że chodzi o wypowiedzi "odnoszą się do nauczania Kościoła i oficjalnego stanowiska Konferencji Episkopatu Polski w kwestii LGBT plus"
Wiadomo jednak, że postępowanie dyscyplinarne zostało wszczęte.
Ostry list
Teraz Klub „Tygodnika Powszechnego” w Lublinie upublicznił list, jaki ks. Wierzbicki wysłał do Rzecznika Dyscyplinarnego ds. ds. nauczycieli akademickich KUL, prof. Waldemara Bednaruka.
Pismo trafiło także do Abp. Salvatore Pennacchio, Nuncjusza Apostolskiego w Polsce, Abp. Stanisława Budzika, Metropolity Lubelskiego i Wielkiego Kanclerza KUL, dr. hab. Marka Lechniaka, prof. KUL i Dziekana Wydziału Filozofii oraz prof. dr. hab. Barbary Chyrowicz Kierownik Katedry KUL.
Ks. Wierzbicki chce wyłączenie ks. prof. Pawła Bortkiewicza od wydawania opinii w prowadzonej sprawie i powołanie innego biegłego.
– W liście z 4 I 2021 r. przekazuje Pan postanowienie o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego wobec mnie. Wymienia Pan przewinienia dyscyplinarne, które są przedmiotem postępowania. „Według przekazanych Rzecznikowi dyscyplinarnemu informacji działania te polegały na: obraźliwych wypowiedziach w stosunku do innych wykładowców; lekceważeniu obowiązków wykładowcy uczelni oraz podważaniu fundamentów nauki Kościoła” – pisze ks. Wierzbicki i od razu dodaje, że jest zaskoczony. Sądził, że przedmiotem postępowania są jego wypowiedzi medialne dotyczące dokumentu Episkopatu Polski w sprawie osób LGBT+
Fundamenty nauki Kościoła
– Rozszerzenie listy zarzutów budzi moje zdziwienie, a nawet niepokój – czytamy.
Filozof chciałby się dowiedzieć, dlaczego lista zarzutów została rozszerzona. – Sformułowanie, że moje wykroczenia dotyczą „podważania fundamentów nauki Kościoła”, jest w tym kontekście zaskakujące, trudno bowiem poglądy na temat osób LGBT+ uznawać za „fundamenty nauki Kościoła”. W tej sprawie toczy się w Kościele Powszechnym dyskusja. Po wtóre moja krytyka nigdy nie dotyczyła kwestii doktrynalnych, lecz podejścia pastoralnego. Wreszcie gdybym istotnie „podważał fundamenty nauki Kościoła”, to postępowanie w tej materii nie należy – z całym szacunkiem dla Pana urzędu - do kompetencji Rzecznika dyscyplinarnego KUL, lecz powinien się nim zajmować Wielki Kanclerz KUL i ewentualnie w dalszej kolejności watykańska Kongregacja Nauki Wiary – dodaje ks. Wierzbicki.
Ksiądz od Dudy
Czemu filozof chce, aby opinii w jego sprawie nie wydawał ks. prof. Paweł Bortkiewicza z Poznania. Jak tłumaczy w liście chodzi o bezstronność eksperta. – Pragnę przypomnieć, że ks. prof. Bortkiewicz wielokrotnie występował publicznie z krytyką moich poglądów. Nie podejmowałem z nim nigdy polemiki, gdyż dyskusję z teologicznym fundamentalistą i kapłanem zaangażowanym politycznie uważam za zajęcie jałowe – ujawnia ksiądz z Lublina.
I wylicza, że ks. Bortkiewicz był członkiem Komitetu Honorowego poparcia Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich czy głosił, że opozycja powinna działać „najlepiej zza krat więzienia”.
– Decyzję o powołaniu ks. Bortkiewicza na biegłego w mojej sprawie przyjąłem z przerażeniem – proszę wybaczyć mało dyplomatyczny język - podobnym do tego, jakie przeżywa człowiek spotykający w ciemnej ciasnej uliczce nasłanego nań oprycha – dodaje ks. Wierzbicki.
Nam ks. profesor tłumaczy, że do napisania listu skłoniła go każda z okoliczności postępowania. – Jest w fazie wyjaśniającej, ale widać jak grubymi nićmi jest sprawa szyta – komentuje w rozmowie z Dziennikiem.
Filozof nie zamierza odchodzić z KUL, ale zaznacza: – Jak mnie wyrzucą, to coraz mniej jest mi żal.
Odpowiedzi na list jeszcze nie ma.