W środę mogą zostać otwarte żłobki i przedszkola, zamknięte w połowie marca w związku z epidemią koronawirusa. Ale zdecydowana większość z nich ruszy w późniejszym terminie. Prowadzące je samorządy potrzebują czasu na dostosowanie się do nowych wymogów sanitarnych.
Według rządowych wytycznych, w każdej z sal będzie mogło przebywać do 12 dzieci, ale z zastrzeżeniem, że na każde dziecko muszą przypadać co najmniej 4 mkw. Pierwszeństwo będą mieli ci rodzice, którzy muszą wrócić do pracy – zwłaszcza lekarze i pracownicy służb mundurowych. Decyzję o tym, czy placówki otworzyć, podejmować będą organy je prowadzące, czyli głównie samorządy.
Wiele obaw
– Nie wierzę, że to bezpieczne rozwiązanie. Do głowy przychodzą mi same najczarniejsze scenariusze – przyznaje dyrektor jednego z lubelskich przedszkoli. Chce pozostać anonimowa. – W wytycznych dotyczących opieki nad dziećmi są prośby do rodziców m.in. o to, żeby przyprowadzali do przedszkoli dzieci zdrowe. Bez gorączki i innych objawów chorobowych. Odkąd pracuje w przedszkolu apelujemy o to bez przerwy, ale nasze prośby są bardzo często bagatelizowane. Nieraz przyprowadzano dzieci z glutami do pasa i kaszlące. Nieraz miały gorączkę. Dlatego nie mam pewności, że teraz będzie inaczej.
– Bzdura, bzdura, bzdura – komentuje jedna z przedszkolanek. – Zgodnie z zaleceniami, mam przypominać dzieciom, że powinny unikać dotykania oczu, nosa i ust, często myć ręce wodą z mydłem i nie podawać ręki na przywitanie. Ktoś, kto to wymyślił, nie ma dzieci albo nie pamięta, jak to z nimi jest. Czterolatkom, a nawet dzieciom starszym, takie rzeczy można powtarzać na okrągło. Będą się starać, ale nic z tego nie wyjdzie. Pamiętajmy też, że większość dzieci choruje bezobjawowo. Boję się o zdrowie swoje i swojej rodziny.
„Otwarcie 6 maja jest nierealne”
Obawy mają także samorządy. W czwartek prezydent Lublina Krzysztof Żuk napisał na Facebooku, że ostateczną decyzję będzie mógł podjąć po przedstawieniu przez sanepid danych o rzeczywistej liczbie zachorowań Covid-19 w Lublinie.
– Miasto nie posiada bowiem takich informacji, nie ma „mapy” zakażeń z potencjalnymi ogniskami koronawirusa, a mimo to staje przed niezwykle trudną decyzją, od której zależy bezpieczeństwo mieszkańców Lublina. Żeby ją podjąć w pełni odpowiedzialnie, musimy mieć jak najwięcej danych o zakażeniach w mieście – tłumaczył Żuk. – Chociażby z tego powodu otwarcie żłobków i przedszkoli w dniu 6 maja jest nierealne – zaznaczył.
W piątek, już po ogłoszeniu przez Główny Inspektorat Sanitarny szczegółowych wytycznych, „nierealnym” nazwał natomiast ich spełnienie. – Będziemy wdrażać te zalecenia, ale otworzymy przedszkola i żłobki dopiero, gdy będą bezpieczne dla dzieci, rodziców i pracowników – stwierdził prezydent Lublina, ale konkretnej daty nie wskazał.
„To będzie duże wyzwanie”
Niektóre samorządy podają już możliwe terminy otwarcia swoich placówek. – To będzie duże wyzwanie, ale chcemy 11 maja otworzyć żłobki i przedszkola. W każdej placówce będzie to wyglądało trochę inaczej, bo każda ma inną przestrzeń i ilość dzieci. A tych będzie musiało być mniej. Chcemy, by pierwszeństwo miały te, których oboje rodziców pracuje – mówi Małgorzata Bzówka, zastępca prezydenta Zamościa.
Podobną datę rozważają władze Świdnika. – Musimy dostosować nasze placówki do wytycznych i skonsultować jeszcze z powiatowym inspektorem sanitarnym. Dlatego dajemy sobie na to jeszcze te trzy dni dodatkowe dni – mówi Ewa Jankowska, sekretarz miasta. I dodaje, że dziś będzie wiadomo, ilu rodziców jest zainteresowanych powrotem dzieci do przedszkoli i żłobków.
Także dzisiaj podobne konsultacje mają zakończyć się w Kraśniku. Tamtejszy Urząd Miasta czeka jeszcze na doprecyzowanie wytycznych przez sanepid i kuratorium. Zobowiązał też dyrektorów swoich placówek do opracowania wewnętrznych standardów opieki nad dziećmi i dokonania zakupów niezbędnego wyposażenia i środków ochronnych. - Dopiero po spełnieniu wszystkich tych warunków podejmiemy decyzję w sprawie otwarcia przedszkoli – zapowiada burmistrz Wojciech Wilk.