Gmina Sosnowica w powiecie parczewskim posiłkowała się doradztwem firmy zewnętrznej przy inwestycji z unijnym dofinansowaniem. – Nie chcieliśmy popełnić błędu – tłumaczy wójt Sławomir Czubacki. A radni uważają, że trzeba zatrudnić do tego urzędników.
Na montaż odnawialnych źródeł energii samorząd dostał 1,1 mln zł unijnego dofinansowania do inwestycji oszacowanej w sumie na 1,8 mln zł. Dzięki temu, mieszkańcy będą mieli zainstalowaną fotowoltaikę, solary, kotły na biomasę i pompy ciepła. Ale gmina zapłaciła 12 tys. zł zewnętrznej firmie doradczej za pomoc w poprowadzeniu zamówienia publicznego.
– Czy nie mamy pracowników od tego? Musieliśmy płacić aż 12 tys. zł firmie z zewnątrz? – dopytuje wójta radny Marek Chibowski.
Władze gminy tłumaczą, że wynikało to z pewnych obaw.
– Mieliśmy świadomość, że to postępowanie unijne, opublikowane w biuletynie publicznym Unii Europejskiej. Nie chcieliśmy popełnić błędu, bo nigdy wcześniej tego nie robiliśmy – przyznaje wójt Sławomir Czubacki. Zwraca uwagę, że należało przetłumaczyć wszystko na język angielski. – Poza tym, to są pewne procedury. Firma pokazała nam, jak to robić, mogliśmy się nauczyć, by w przyszłości wiedzieć, jak się zachowywać – zaznacza Czubacki. Przypomina też, że błędy mogłyby kosztować samorząd znacznie więcej niż 12 tys. zł. – A tak mamy żywą naukę na procedurach unijnych bez ryzyka korekty finansowej w przypadku uchybień – podkreśla wójt. Zapewnia też, że doradcy nadal służą merytorycznym wsparciem.
Jednak zdaniem radnego Mariusza Hołowieńca gmina powinna wzmocnić odpowiednią komórkę w urzędzie.
– Należy rozbudować jednostkę projektów unijnych. Powinna liczyć 4 osoby. Już po raz kolejny zwracam na to uwagę, bo bez tego samorząd teraz nie może funkcjonować. Te projekty są zazwyczaj mocno rozbudowane – zaznacza Hołowieniec.
Okazuje się, że gminie trudno pozyskać specjalistów.
– Chodzi o wynagrodzenie. A problem dotyczy nie tylko naszego samorządu. Obecnie, mamy dwóch pracowników do tych spraw. Jeden zajmuje się projektami z RPO, a drugi z Polskiego Ładu i PROW. Czasami dostajemy zadyszki – nie ukrywa Czubacki. – Staram się również angażować w procesy inwestycyjne. Oczywiście dobrze byłoby mieć potencjał pracowniczy na wysokim poziomie, ale nie zawsze stażystami udaje się zapełnić luki, zwłaszcza gdy urząd pracy kieruje do nas osoby po technikum gastronomicznym – ubolewa wójt.
Nie zmienia to faktu, że samorząd będzie poszukiwał urzędników do działu inwestycji.