Mieszkańcy Pieszowoli sprzeciwiają się uruchomieniu kopalni kruszywa. – Potencjał agroturystyczny naszej miejscowości legnie w gruzach – skarżą się. Wójt gminy Sosnowica, Sławomir Czubacki, przyznaje, że zna walory tych terenów i nie zrobi niczego wbrew ludziom.
– U nas jest pięknie. Musi pani sama to zobaczyć – przyznaje na wstępie naszej rozmowy Antoni Niezabitowski. – Tutaj jest Garb Włodawski, otulina parku krajobrazowego – wymienia pan Antoni, ale w jego głosie słychać zmartwienie. A ma do tego powody. – To wszystko przepadnie, gdy inwestor uruchomi tu kopalnię kruszywa. Gdy się o tym dowiedzieliśmy, zorganizowaliśmy zebranie i zebraliśmy ponad 100 podpisów. Cała wieś jest przeciwko temu – przekonuje.
W Pieszowoli swój początek ma ścieżka przyrodnicza „Perehod” Poleskiego Parku Narodowego. Tak też swoje gospodarstwo agroturystyczne nazwała Elżbieta Krassowska. Powstało na bazie starego spichlerza. – 50 proc. terenów gminy leży na terenach parku narodowego lub w otulinach. Zasugerowałam władzom gminy, aby rozwijać u nas agroturystykę i ekologiczną produkcję – przyznaje pani Elżbieta. – Tymczasem nagle się okazuje, że mamy inwestora z planami kopalni kruszywa – dziwi się mieszkanka Pieszowoli.
Jej zdaniem, miejscowość może na tym tylko stracić. – Już sporo ludzi spoza naszego regionu kupiło tu opuszczone siedliska i zainwestowało w agroturystykę. A ktoś inny zbudował domki. Zaczynają przyjeżdżać turyści, chcą świeżych towarów. To może rozkręcić również gminę – uważa Krassowska. W jej ocenie, eksploatacja kruszywa nie tylko zniweluje Garb Włodawski, ale odstraszy turystów. – Tu będzie jeździł ciężki sprzę. A ludzie przyjeżdżają tu dla spokoju, uciekają od wielkomiejskiego hałasu – podkreśla mieszkanka. Jej zdaniem, strata dla środowiska będzie nie do odrobienia. – Poziom wód gruntowych może się obniżyć. Do tego wycieki olejów i innych substancji do gleby – dodaje pani Elżbieta.
Wójt gminy Sosnowica decyzji środowiskowej, kluczowej dla inwestora, jeszcze nie wydał. – Machina biurokratyczna ma swoje zasady. Czekam na stanowisko Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska– przyznaje Sławomir Czubacki. – Ale jeśli kopalnia budzi taki sprzeciw, to nie mogę występować wbrew woli mieszkańców, których reprezentuję. Jednocześnie, muszę pozostać bezstronny – zaznacza wójt. Dziwią go jednak pretensje mieszkańców odnośnie braku informacji na ten temat. – Dokumenty są dostępne w urzędzie gminy. Wszyscy zainteresowani mogą się z nimi zapoznać. Ale jeśli będzie trzeba to zorganizujemy takie spotkanie we wsi – podkreśla.
Działka, na której miałaby powstać kopalnia ma 5 hektarów. – Z tego co wiem, zamieszanie robi jedna osoba. Ja nie będę walczył. Ale w innych gminach jakoś mam piaskownie i nikt nie protestuje – mówi nam właściciel terenu. – Gmina miałaby z tego korzyści. Taka piaskownia na miejscu to mniejszy koszt, bo odchodzą koszty transportu. A w innych samorządach, dokładałem też do budowy dróg – podkreśla właściciel.
Ale jeszcze nic nie jest przesądzone, bo Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Lublinie ocenia nadal raport oddziaływania inwestycji na środowisko. – Analizujemy, czy potrzebne są uzupełnienia – przyznaje Paweł Duklewski, rzecznik RDOŚ. – Należy zaznaczyć, że ta działka znajduje się w otulinie w chronionego krajobrazu, co dodatkowo wskazuje, że należy dokładniej to zbadać i przyjrzeć się planowanej inwestycji – dodaje Duklewski.
– Tutaj powinna być wieża widokowa, jakaś baza piknikowa, a nie kopalnia – przekonują na koniec mieszkańcy i mają nadzieję, że sprawa rozstrzygnie się po ich myśli.