Świetny mecz w ćwierćfinale obejrzeli w środowy wieczór kibice tenisa. Polscy fani przeżywali za to prawdziwą huśtawkę nastrojów. W pierwszym secie Iga Świątek zdominowała Danielle Collins i wygrała łatwo 6:1. W drugim niespodziewanie, to Amerykanka była górą i to w imponującym stylu – 6:2. W decydującej batalii Polka wygrywała 4:1 i w tym momencie rywalka zrezygnowała z dalszej gry. A to oznacza, że reprezentantka Biało-Czerwonych znalazła się w najlepszej czwórce i w już w czwartek powalczy o miejsce w finale.
Pierwszy set przebiegał zgodnie z planem. Świątek była wyraźnie lepsza i łatwo uporała się z Collins 6:1. W drugim można było zrobić tylko jedno – przecierać oczy ze zdumienia, bo Amerykanka rozgrywała świetne zawody. „Ganiała” przeciwniczkę po korcie, trafiała z chirurgiczną precyzją i niespodziewanie rozbiła rakietę numer jeden na świecie aż 6:2.
Na szczęście w trzecim secie wszystko wróciło do normy. Po długiej wymienie Polka na dzień dobry „przełamała” Collins. Następnie wygrała swoje podanie i poszła za ciosem. Kolejne przełamanie, później czwarty wygrany gem z rzędu i było w zasadzie po zawodach. Rywalka skorzystała jeszcze z przerwy medycznej, wygrała swojego gema, ale przy stanie 4:1 poinformowała sędziego, że nie będzie w stanie kontynuować gry i na tym spotkanie się zakończyło.
Dzięki temu Świątek została pierwszą reprezentantką Biało-Czerwonych, która awansowała do strefy medalowej turnieju tenisowego podczas igrzysk olimpijskich. Czasu na odpoczynek za dużo jednak nie będzie. Już w czwartek zaplanowano półfinał z udziałem naszej zawodniczki. Tym razem zmierzy się z Chinką Qinwen Zheng (WTA 7), która też ma za sobą kawał meczu. Po trzech godzinach w końcu wyeliminowała Andżelikę Kerber.