Do 2030 roku ze względu na braki kadrowe w województwie lubelskim może zniknąć 21 szpitali. – Bo nie będzie nas – przekonują lubelskie pielęgniarki, które dziś protestowały przeciwko proponowanym zmianom w ustalaniu najniższych wynagrodzeń zasadniczych.
W poniedziałek przed południem od łóżek pacjentów odeszło kilkadziesiąt pielęgniarek z I Szpitala Wojskowego w Lublinie. W tym samym czasie przed swoimi zakładami pracy manifestowały ich koleżanki z Parczewa i Hrubieszowa. W strajk ostrzegawczy włączył się personel 40 placówek w całym kraju. Główna manifestacja w Lublinie rozpoczęła się w południe przed siedzibami Urzędu Marszałkowskiego i Uniwersytetu Medycznego. Protestowało ok. 100 osób.
Chodzi o procedowaną właśnie w parlamencie tzw. „ustawę Niedzielskiego”, nazywaną tak od nazwiska ministra zdrowia. Zdaniem protestujących nie gwarantuje ona stabilnych zasad wzrostu wynagrodzeń zasadniczych pielęgniarek, pielęgniarzy i położnych. Główną kością niezgody są współczynniki dotyczące najniższych wynagrodzeń, ustalane na podstawie wykształcenia, z pominięciem doświadczenia zawodowego.
– Różnica między najniższym a najwyższym współczynnikiem wynosi 1,7 tys. zł. Każda pielęgniarka ma taki sam zakres obowiązków, tak samo pracuje i nie może tak być, że jedna zarabia 3,7 tys. zł zasadniczego wynagrodzenia, a ta, która ma tytuł magistra, dostaje 5,4 tys. zł. Wykształcenie powinno być doceniane, ale nie w ten sposób, że liczy się tylko ono – komentuje Anna Piasecka, przewodnicząca Związki Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w I Szpitalu Wojskowym w Lublinie.
– Stoimy u progu ogromnej przepaści pokoleniowej – przekonuje z kolei Andrzej Tytuła, przewodniczący Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Lublinie. I dodaje, że choć na kierunku pielęgniarskim kształci się coraz więcej szkół, wzrostu zatrudnienia w tym zawodzie nie widać. – O wiele więcej pielęgniarek każdego roku odchodzi na emeryturę. Sytuacja jest o tyle dramatyczna, że na kilkuset absolwentów, po prawo wykonywania zawodu zgłasza się zaledwie kilkadziesiąt osób. A z tych kilkudziesięciu pracę podejmuje jedynie kilkanaście. System ochrony zdrowia trzyma się tylko dzięki temu, że pielęgniarki, które przeszły na emeryturę, wspierają braki kadrowe, a wiele z nich pracuje na kilku etatach. Czy o to nam chodzi? – pyta Tytuła.
Protestujący przywołują też dane przygotowane przez Naczelną Izbę Pielęgniarek i Położnych. Wynika z nich, że do 2025 roku w województwie lubelskim może zniknąć 13 szpitali. Do 2030 roku takich placówek może być 21. – Dlaczego znikną? Bo nie będzie pielęgniarek. Żeby ten zawód był atrakcyjny i żeby młode pokolenie chciało się go uczyć, musi być zachęta – przekonuje Bernarda Machniak, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w regionie.
W dzisiejszym proteście przed siedzibą Urzędu Marszałkowskiego wzięło udział ok. 100 osób. Przedstawiciele protestujących spotkali się z marszałkiem województwa, który nie jest bezpośrednim adresatem zgłaszanych postulatów, ale jako organ założycielski prowadzi kilka szpitale wojewódzkich. – Wydaje mi się, że to jest do przejścia. Wszyscy bazujemy na osobach starszych i doświadczonych, od których się uczymy. Tu powinna być zachowana równowaga i balans powinien być mniejszy. Myślę, że rząd zastanowi się nad tą niezręcznością, bo tak bym to nazwał – podsumowuje marszałek Jarosław Stawiarski (PiS).