Jeszcze w lecie Tomasovia nie była zainteresowana walką o szybki powrót do III ligi. Wygląda jednak na to, że po udanej rundzie jesiennej sytuacja mocno się zmieniła i niebiesko-biali będą chcieli powalczyć ze Świdniczanką. A mają w tym pomóc zimowe transfery.
Drużyna Bohdana Bławackiego rozpoczęła rozgrywki średnio, bo po czterech kolejkach miała na koncie: dwa zwycięstwa, remis i porażkę.
Później przyszła seria czterech wygranych do zera. Końcówka rundy? Pięć wygranych i dwie porażki, co ostatecznie dało ekipie z Tomaszowa Lubelskiego drugie miejsce w grupie drugiej, jedynie punkt za Startem Krasnystaw. Gdyby już teraz połączyć obie grupy Hummel IV ligi, to Damian Szuta i spółka także zajmowaliby drugą lokatę, trzy „oczka” za Świdniczanką. A to dobra pozycja wyjściowa, żeby zaatakować III ligę.
Nie jest wielką tajemnicą, że w zimie trener Bławacki intensywnie szukał wzmocnień. Niebiesko-biali pytali chociażby o Dawida Gierałę z Gryfa Gmina Zamość czy Patryka Pakułę z Huraganu Międzyrzec Podlaski. Z obu transferów nic jednak nie wyjdzie. Ten pierwszy przeniósł się klasę rozgrywkową wyżej, do Chełmianki. Drugi przynajmniej przez pół roku ma zostać jeszcze w drużynie Damiana Panka, a niewykluczone, że temat ponownie pojawi się w lecie.
Na razie w Tomaszowie mogą się pochwalić innym transferem piłkarza ofensywnego – chodzi o Oskara Białka z POM Iskry. To zdecydowanie najlepszy strzelec drużyny z Piotrowic w tym sezonie. Cały zespół zdobył w sumie 16 goli w lidze, a aż osiem było dziełem właśnie Białka.
Tomasovia będzie musiała też wypełnić kilka luk. Wygląda na to, że w zimie odejdzie trzech zawodników. Michał Towbin ma przenieść się do Pogoni Łaszczówka. Zajęć z resztą kolegów nie wznowił Arkadiusz Drapsa, tak samo zresztą jak Denis Ostrovski. Piłkarz z Ukrainy rozgląda się za nowym klubem. Wiosną na boisku raczej nie będzie się już pojawiał także Ireneusz Baran.
Podopieczni trenera Bławackiego do zajęć wrócili w poniedziałek. Regularnie ćwiczy około 20 zawodników. – Szukamy wzmocnień, ale na razie trzeba poczekać do pierwszego sparingu, może wtedy ktoś jeszcze się u nas pojawi – wyjaśnia Ireneusz Baran. I przyznaje, że wiosną chce się skupić na roli asystenta pierwszego szkoleniowca. – Nie ma co ukrywać, że mam już 42 lata. Jeżeli pojawi się taka potrzeba, to chętnie pomogę jeszcze na boisku, bo cały czas jestem w treningu. Chciałbym jednak skoncentrować się już na pracy drugiego trenera – wyjaśnia.
A co mówi się drużynie w kwestii walki o awans? – Zobaczymy, czas pokaże. Różnie to jednak wychodzi, kiedy kluby zapowiadają walkę o promocję. Ja może powiem troszkę dyplomatycznie, ale my skupiamy się na każdym kolejnym spotkaniu i dopiero na koniec zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi – przekonuje Ireneusz Baran.
W środę niebiesko-biali mieli zagrać sparing z Hetmanem Zamość, ale spotkanie nie doszło do skutku. W sobotę Tomasovia ma za to zmierzyć się w Stalowej Woli z tamtejszą Stalą (godz. 11).