Do samorządów dotarło dziś po południu drugie pismo Poczty Polskiej, która ponownie zażądała przekazania danych ze spisów wyborców. Tym razem wniosek jest podpisany, ale władze Lublina ponownie twierdzą, że poczta nie ma prawa do uzyskania danych, o które prosi.
To już drugie takie żądanie rozesłane przez Pocztę Polską do samorządów. Pierwszy był mail wysłany w nocy ze środy na czwartek do wójtów, burmistrzów i prezydentów. Mail nie był podpisany żadnym imieniem i nazwiskiem, a jedynie słowami „Poczta Polska” i zawierał żądanie przekazania w ciągu dwóch dni danych ze spisu wyborców.
Bardzo szybko zareagowała na to Państwowa Komisja Wyborcza informując samorząd, że wniosek Poczty powinien być podpisany elektronicznie, a nie był. Według PKW do wniosku powinna być dołączona kopia „rozstrzygnięcia organu administracji rządowej” nakładającego na Pocztę obowiązek, „z którym wiąże się konieczność pozyskania danych ze spisu wyborców”. Takiej kopii nie załączono.
– Nie ma mowy, abym udostępnił jakiekolwiek dane osobowe mieszkańców Lublina widniejące w spisie wyborczym na podstawie e-maila, który mógł wysłać każdy. W dodatku autor treści tego e-maila powołał się jedynie na decyzję premiera, która na razie nie ma mocy prawnej, by uczynić Pocztę Polską „organizatorem” wyborów – ogłosił dziś rano prezydent Lublina, Krzysztof Żuk.
W piątek po południu Ratusz dostał drugą prośbę o dane wyborców. – O godz. 13.30 otrzymaliśmy pismo od Poczty Polskiej z wnioskiem o udostępnienie danych ze spisu wyborców, podpisane elektronicznie – potwierdza nam Łukasz Mazur, pełnomocnik prezydenta Lublina ds. organizacji wyborów.
Jak informuje samorząd Lublina „w załączeniu była decyzja premiera wskazująca, że Poczta Polska ma realizować zadania przygotowania się do wyborów korespondencyjnych".
Chociaż pismo jest opatrzone wymaganym podpisem, to samorząd Lublina wciąż ma wątpliwości co do przekazania danych, których zażądała Poczta Polska. – Według uzyskanych opinii prawnych Poczta Polska na ten moment nie jest upoważniona do uzyskania danych mieszkańców ze spisu wyborców – tłumaczy Mazur.
Urząd Miasta Lublin twierdzi też, że niemożliwe byłoby przygotowanie w żądanym terminie dwóch dni, wykazu danych w takiej formie, jakiej oczekuje Poczta Polska.
– Wnioskowane dane odbiegają od formy, w jakiej prowadzony jest spis wyborców – zauważa pełnomocnik prezydenta miasta. – Wymagane jest przekazanie danych, które nie znajdują się w spisie wyborców i wymagałoby to od gmin stworzenia całkowicie nowych zestawień zgodnie z oczekiwaniami Poczty Polskiej, co wydaje się niemożliwe do zrealizowania w dużych miastach w terminie dwóch dni.
Przeciw takiemu trybowi pozyskiwania danych przez pocztę protestują organizacje pozarządowe zajmujące się jawnością działań władzy i prawami człowieka. Sugerują wręcz, by mieszkańcy dzwonili do swoich urzędów gmin i pytali, czy ich dane zostały przekazane poczcie. Organizacje namawiają też, by w sytuacji, w której dane zostały przekazane, mieszkańcy żądali od poczty zaprzestania ich przetwarzania i powiadomili o naruszeniu przepisów prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
– Premier nie może dowolnie powierzać Poczcie Polskiej zadań wiążących się z przetwarzaniem danych osobowych obywateli i ingerencją w ich prywatność – stwierdza w komentarzu dla mediów Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon. – Te działania są chodzeniem na skróty – ocenia Dominika Bychawska-Siniarska z zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – To kolejny dowód na to, że termin wyborów powinien być przełożony.