Niezgodna z prawem jest uchwała wyznaczająca na górkach czechowskich tereny pod osiedla bloków mieszkalnych. Tak orzekł dziś Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie, który stwierdził, że samorząd miasta naruszył zasady dotyczące ochrony środowiska. Oznacza to, że studium w tym zakresie powinno stracić ważność
Sąd nie mógł dziś wydać wyroku stwierdzającego nieważność zaskarżonej uchwały, bo od jej przyjęcia (1 lipca 2019 r.) minęło już więcej czasu niż rok. W tej sytuacji sąd mógł jednak orzec, że uchwała jest niezgodna z prawem, co powinno skutkować tym, że studium traci moc prawną z dniem sądowego orzeczenia (bez skutku wstecznego).
Zdaniem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego zaistniały powody do stwierdzenia niezgodności studium z prawem, chociaż nie takie, które wskazywał wojewoda Przemysław Czarnek w swojej skardze z 2019 r.
Czarnek przekonywał sąd, że Rada Miasta niewłaściwie wyważyła interes prywatny dewelopera dążącego do budowy bloków i interes publiczny, stawiając na pierwszym miejscu interes dewelopera.
– Nie doszło do naruszenia zasady proporcjonalności, czy nadużycia władztwa planistycznego – mówił sędzia Grzegorz Grymuza. Stwierdził, że uchwała w części dotyczącej górek czechowskich jest niezgodna z prawem, bo naruszono zasady sporządzania studium.
– W studium uwzględnia się m.in. uwarunkowania wynikające ze stanu środowiska, przyrody i krajobrazu – przypomniał sędzia Grymuza, powołując się na Ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Podkreślił też, że opracowując studium trzeba zwracać uwagę na przyrodę. I że nie sposób tego zrobić, nie znając uwarunkowań przyrodniczych, konieczna jest więc inwentaryzacja przyrodnicza terenu.
Zdaniem sądu samorząd Lublina nie dopełnił tych wymogów. – Przy uchwalaniu studium poprzestał na wykorzystaniu nieaktualnych opracowań ekofizjograficznych – mówił sędzia Grymuza. Wskazał też na to, jakie dokumenty przyrodnicze wymienia bibliografia studium. – Inwentaryzacja przyrodnicza miasta Lublin z 1998 roku oraz ekofizjografia do studium w 2009 r.
– Te dokumenty nie zachowały swojej aktualności. Na nieaktualność ekofizjografii z 2009 r. wskazywano już w aneksie z 2015 r. – zauważył sąd w ustnym uzasadnieniu swojego wyroku. Przyznał, że nie sama upływ czasu przesądza o nieaktualności dokumentów. Wskazał na to, że w ekofizjografii z 2009 r. kwestie ochrony środowiska rozpatrywano w kontekście projektowanego rezerwatu przyrody. A skoro później zrezygnowano z tego rezerwatu, należało zamówić nowe badanie przyrodnicze.
Przyrodnicy stwierdzili tu obecność wielu cennych gatunków, w tym chronionych, jak np. chomik europejski. Wskazali też obszar proponowany do ochrony, obejmujący także część obszarów, na których zabudowę blokami zgodzili się miejscy radni.
Zdaniem sądu użycie nieaktualnych badań przyrodniczych bez czekania na nowe należy uznać za istotne naruszenie zasad tworzenia studium przestrzennego. Z tego powodu należało orzec o jego nieważności w części dotyczącej górek czechowskich.
Łącznie ze skargą wojewody sąd rozpatrywał też drugą, złożoną przez mieszkankę jednego z bloków stojących tuż obok górek czechowskich. O ile wojewoda podważał legalność uchwały wyłącznie w zakresie górek, o tyle Magdalena Wolanowska twierdziła, że należy unieważnić całe studium. Sąd oddalił jej skargę.
Wojewódzki Sąd Administracyjny wziął pod uwagę również to, że kobieta mieszkająca 20 metrów od górek czechowskich, a żąda unieważnienia studium dla całego miasta. – W ocenie sądu skarga nie zasługiwała na uwzględnienie – stwierdziła sędzia Joanna Cylc-Malec.
Dzisiejsze wyroki nie są prawomocne. Przegrani mogą złożyć skargi kasacyjne do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Wolanowska zapowiada, że to zrobi. – Zapewne tak – stwierdza mieszkanka Czechowa. Zadowolona jest za to z drugiego wyroku, tego po skardze wojewody. Zadowoleni są również społecznicy przeciwni zabudowie górek.
– Nas ten wyrok cieszy – mówi Magdalena Nosek z grupy Górki Czechowskie Wietrznie Zielone. – Ale najważniejsze byłoby, gdyby pan prezydent zrezygnował z dalszej walki z mieszkańcami i zrezygnował z niszczenia środowiska na górkach czechowskich – dodaje Nosek. Jej zdaniem miasto powinno odkupić od obecnego właściciela wysoczyzny wskazane w studium pod budowę bloków i zachować ten teren jako zielony. – Odszkodowanie za wykup tego terenu wcale nie byłoby wysokie.