Podczas czwartkowej sesji puławscy radni odrzucili projekt uchwały podnoszący wysokość podatku od nieruchomości. Ten, podobnie jak leśny oraz od środków transportu - mają pozostać na obecnym poziomie, bliskim maksymalnego. Apele prezydenta nie pomogły. Budżet miasta straci 1,1 mln zł.
Propozycja władz miasta zakładała podniesienie podatku od nieruchomości w przyszłym roku o wartość inflacji, czyli ok. 1,8 proc. Dla przykładu, nowa stawka za metr gruntu na prowadzenie działalności miała wzrosnąć z 0,91 do 0,95 zł, a dla budynków na ten sam cel z 23,10 do 23,90 zł. Dla budynków mieszkalnych podwyższona stawka miała wynieść natomiast 0,80 zł z metra, czyli o 10 groszy więcej, niż obecnie.
Dzięki podwyżkom, budżet miasta miał zyskać ok. 1,1 mln zł w skali roku, a łączna suma środków z tego tytułu miała przekroczyć 62,3 mln zł. Wiemy już, że tak się nie stanie. Na podwyżkę tego podatku podczas ostatniej sesji zgody nie wyraziła rada miasta. Głównie za sprawą sprzeciwu klubu PiS oraz części radnych klubu "Samorządowcy".
"Hipokryzja i populizm"
- Jeżeli będziemy nakładali coraz wyższe podatki to jak do tego miasta mają przyjść młodzi ludzie? W jaki sposób przyciągniemy przedsiębiorców? Tylko zachęty w postaci nie nakładania na nich tego ciężaru funkcjonowania miasta sprawi, że zbudujemy bardziej przyjazne środowisko - argumentowała radna Halina Jarząbek (PiS). - Musimy szukać innych sposobów rozwoju miasta - zaznaczyła. Decyzję o podniesieniu podatku skrytykował również radny Grzegorz Bińczak (PiS). - Poszedł pan na łatwiznę, sięgając do kieszeni nas wszystkich - ocenił, zwracając się do prezydenta.
Paweł Maj starał się przekonać radnych do nie blokowania podwyżki. - Dążycie do tamowania przepływu pieniędzy dla miasta. Chcecie, żeby poszły poza Puławy, do kieszeni akcjonariuszy Zakładów Azotowych, a nawet poza Polskę, do właścicieli zagranicznych supermarketów? To jest działanie na szkodę naszego kraju. Apeluję do państwa o rozsądek - mówił prezydent, nazywając Halinę Jarząbek "hipokrytką", a postawę jej ugrupowania jako "populizm pełną parą".
"Pieniądz nie spada z nieba"
Argumenty prezydenta spotkały się ze zrozumieniem ze strony radnego Ignacego Czeżyka (PiS). - Żeby zrozumieć, skąd wzięła się podwyżka, trzeba widzieć cały budżet. Nigdy nie mieliśmy takiego deficytu, tak wielkich inwestycji i tak niskiej nadwyżki operacyjnej. Zmagamy się z bardzo dużą obniżką podatków PIT i CIT. Być może utrata 1,1 mln zł nie pogrzebie naszych finansów, ale jeśli zaczniemy kroczyć takimi drogami, doprowadzimy do dramatu - mówił były parlamentarzysta. - Pieniądz nie spada z nieba - podkreślił.
Warto dodać, że prezydent próbował obniżyć podatek dla małych przedsiębiorców, ale jak się okazało, przy obecnym przepisać, trudno wykonać to w sposób satysfakcjonujący dla podatników, jak i budżetu. W grę wchodziłaby jedynie tzw. pomoc de minimis, co wiązałoby się z koniecznością wzywania przedsiębiorców do urzędu, wypełniania szeregu dokumentów itp. Środowisko puławskiego biznesu, jak informuje prezydent, nie było tym zainteresowane. Paweł Maj liczy jednak na ułatwienia legislacyjne umożliwiające podział podatników na dużych i małych, co pozwoliłoby zróżnicować wysokość stawek. Do tego potrzebna jest jednak zgoda władz centralnych.
Wracając na podwórko puławskie, radni nie posłuchali prezydenta i odrzucili projekt uchwały w sprawie nowych stawek podatku od nieruchomości. Tym samym w roku 2020 będą obowiązywały te dotychczasowe, zbliżone do maksymalnych. Przeciw uchwale opowiedziało się 7 radnych klubu PiS i 3 z klubu "Samorządowcy". Dokument poparło natomiast 5 radnych klubu "Niezależni" oraz Ignacy Czeżyk z PiS. Czworo radnych (Koalicja Samorządowa oraz Sławomir Seredyn i Ryszard Smolak z "Samorządowców") wstrzymało się od głosu.
Zarząd komisaryczny? PiS dementuje
Zdaniem prezydenta, nie podejmując uchwały, radni zachowują się tak, jakby działali według pewnego planu. O co dokładnie chodzi? - Systematyczne zadłużanie miasta w moim przekonaniu ma doprowadzić do pozbycia się mnie ze stanowiska i wprowadzenia zarządu komisarycznego. Widząc ich opór na argumenty, dochodzę do wniosku, że szereg decyzji tego rodzaju zapada podczas spotkań partyjnych - ocenia Paweł Maj.
- Oczywiście, że spotykamy się na zebraniach klubu, gdzie dyskutujemy, ale to jest normalna praktyka. To nie znaczy, że zapadają tam wszystkie decyzje. A co do zadłużenia - chciałbym wyraźnie takie plotki zdementować. Nie dążymy do żadnego zarządu komisarycznego. Zależy nam jedynie na tym, żeby władze nie sięgały zbyt głęboko do kieszeni podatników - tłumaczy Michał Śmich, wiceprzewodniczący klubu PiS.
Przypominamy, że podatek leśny oraz ten od środków transportu, zgodnie z propozycją UM, również nie zostanie podniesiony w roku 2020. Więcej puławianie zapłacą natomiast za odbiór śmieci i ogrzewanie.