12,6 tys. zł brutto, mają wkrótce zarabiać parlamentarzyści. W ekspresowym tempie posłowie przegłosowali ustawę zwiększającą zarobki ich samych, senatorów, prezydenta, premiera, członków rządu, wojewodów i wicewojewodów. Jeśli projekt uzyska poparcie Senatu, pensję będzie otrzymywać także pierwsza dama.
W czwartek wieczorem projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w zakresie wynagradzania osób sprawujących funkcje publiczne oraz zmianie ustawy o partiach politycznych przyjęła sejmowa Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych. W piątek zajęli się nim posłowie i podczas jednodniowego posiedzenia zdecydowali o przekazaniu go do prac w Senacie.
Nowelizacja przewiduje, że posłowie i senatorowie zarabialiby blisko 12,6 tys. zł*, czyli ok. 4,5 tys. zł więcej niż obecnie. Więcej zarobią także: prezydent (niemal 26 tys. zł), premier (prawie 22 tys. zł), ministrowie (po 18 tys. zł) oraz ich zastępcy (po 17 tys. zł), wojewodowie (po 15 tys. zł) i wicewojewodowie (po 13 tys. zł).
Na większe pieniądze będą mogli liczyć też samorządowcy, m.in.: wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, marszałkowie i wicemarszałkowie województw, starostowie oraz wicestarostowie.
Nowością jest wprowadzenie wynagrodzenia dla pierwszej damy. Małżonka prezydenta kraju miałaby dostawać ok. 18 tys. zł.
Za przyjęciem projektu było 386 posłów (z 434 głosujących), przeciwko opowiedziało się 33, piętnastu wstrzymało się od głosu.
Zmiany poparli niemal wszyscy posłowie PiS z naszego regionu. Wyjątkiem był wicepremier Jacek Sasin, który nie wziął udziału w głosowaniu.
– Wiem, że temat jest kontrowersyjny i zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że to nie jest dobry czas na podwyżki. Ale to rozwiązanie systemowe, obejmujące nie tylko parlamentarzystów, ale wiele osób pełniących funkcje publiczne – tłumaczy Tomasz Zieliński, poseł PiS z Tomaszowa Lubelskiego.
Sonda: Czy politycy i samorządowcy powinni dostać podwyżki?
Wśród lubelskich przedstawicieli klubu Koalicji Obywatelskiej jako jedyny projekt poparł Riad Haidar. Od głosu wstrzymali się Joanna Mucha i Marta Wcisło, a Krzysztof Grabczuk i Michał Krawczyk nie głosowali.
– Zagłosowałem „za”, bo zawsze uważałem, że wynagrodzenia dla wszystkich w strukturze służby publicznej powinny być godziwe – mówi nam Haidar. I tłumaczy: – Nie kierowałem się własnym interesem. Gdyby tak było, nie kandydowałbym do Sejmu, tylko nadal pracował w szpitalu, gdzie moje zarobki były wyższe. Swoją drogą jestem ciekaw, jak zachowają się ci, którzy byli przeciwko podwyżkom, gdy te wejdą w życie. Odmówią ich przyjęcia?
Joanna Mucha zwraca uwagę na trwający kryzys gospodarczy związany z pandemią koronawirusa.
– Podwyższanie wynagrodzeń w takim momencie jest po prostu nieprzyzwoite – stwierdza Mucha. I mówi o „pułapce założonej przez PiS”. – A opozycja w tę pułapkę wpadła. Ja wstrzymałam się od głosu. Mimo to wiem, że jako formacja zawiedliśmy naszych wyborców.
Z lubelskich parlamentarzystów za podwyżkami głosowali Monika Pawłowska i Jacek Czerniak z Lewicy oraz Jan Łopata z PSL-Kukiz’15. Jego klubowy kolega Jarosław Sachajko nie głosował.
Przeciwny przyjęciu projektu – podobnie jak cały klub Konfederacji – był Jakub Kulesza.
– Zdecydowało o tym kilka czynników. Ale najbardziej bulwersujący według mnie jest wzrost subwencji na funkcjonowanie partii politycznych (taka zmiana też znalazła się w nowelizacji – przyp. aut.). Nie ma żadnego uzasadnienia, by w trakcie pandemii, gdy PKB może spaść o 9 proc., zwiększać subwencje o połowę – mówi Kulesza.
W poniedziałek projektem ma zająć się Senat. Ustawę zapewne poprze PiS, ale w tej izbie nieznaczną większość ma opozycja. Trudno jednak przewidzieć, jak zagłosują senatorowie związani z Koalicją Obywatelską.
Jacek Bury z Lublina zapowiedział, że będzie przeciwny podwyżkom.
–Wiem, że moja decyzja spotka się z dużym niezadowoleniem, tak z PiS, jak i szeroko rozumianej opozycji. Jestem też świadomy konsekwencji w przypadku złamania dyscypliny klubowej. Nie wiem, czy taka dyscyplina będzie wprowadzona, ale jeśli będzie, to jej nie zachowam – zapowiedział już w piątek.
* kwoty brutto