Kontrolę poselską w Kuratorium Oświaty w Lublinie przeprowadzili dzisiaj posłowie Koalicji Obywatelskiej. Pytali o liczbę interwencji rodziców w sprawie zajęć pozalekcyjnych w lubelskich szkołach. A taka była zaledwie jedna.
– Chcieliśmy sprawdzić, czy rzeczywiście jest tak, że do lubelskiego kuratorium wpłynęło mnóstwo skarg rodziców w związku z dodatkowymi zajęciami odbywającymi się na terenach szkół bez ich zgody. To była jedna z przesłanek do zmiany ustawy o prawie oświatowym, zwanej „lex Czarnek” – tłumaczy posłanka Marta Wcisło.
Okazało się, że do kurator oświaty od 2016 roku dotarła jedna taka skarga, dotycząca szkoły niepublicznej. Podobne kontrole politycy KO przeprowadzili w kuratoriach w Warszawie, Łodzi i Kielcach. Na Mazowszu wpłynęły cztery skargi, w Łódzkiem i Świętokrzyskiem nie było żadnej.
– Jeżeli w czterech województwach mamy do czynienia tylko z pięcioma skargami, to trudno powiedzieć, że była jakakolwiek przesłanka, aby wprowadzać proponowane w tej ustawie kontrolowanie zajęć pozalekcyjnych nie przez rodziców, tylko przez kuratorów – mówi Katarzyna Lubnauer, przewodnicząca sejmowej podkomisji ds. jakości kształcenia. I dodaje: – Uważamy, że motywacja wprowadzona do „lex Czarnek” była czysto polityczna, próba ideologicznego wyhodowania przyszłego działacza partyjnego dla PiS.
Z kolei poseł Michał Krawczyk skrytykował też inny z zapisów ustawy, który daje kuratorom możliwość odwoływania dyrektorów szkół. – To jest bardzo niebezpieczne narzędzie w rękach kuratorów, które ma prowadzić do dyscyplinowania nieposłusznych dyrektorów, którzy na przykład nie będą chcieli prowadzić w szkole zajęć ideologizujących, które odpowiadają ministrowi Czarnkowi – przekonywał.