To najbardziej błyskotliwa kariera polityczna ostatnich lat. 24-letnia Magdalena Gąsior-Marek rok temu została radną miejską z PO.
"Jedyna z Lublina” - pod takim hasłem szła do wyborów. W centrum Lublina nie było latarni bez jej plakatu. Jej ulotki rozdawali młodzi ludzie w odblaskowych kamizelkach; podobne nosili ludzie z obsługi zawodów motocrossowych. Magdalena Gąsior-Marek startowała dopiero z ósmego miejsca lubelskiej listy PO, a zdobyła 16 114 głosów co dało jej czwarty wynik spośród pięciu zwycięskich kandydatów PO. Działający od lat w Lublinie prawnik i zastępca prezydenta Włodzimierz Wysocki zdobył zaledwie 3419 głosów.
Rozbijanie banku
Dostała 10 miejsce. I rozbiła bank. Została najmłodszym rajcą i przewodnicząca ważnej komisji budżetowo-ekonomicznej.
Wtedy nastąpiła seria mniejszych lub większych wpadek Magdalena Gąsior-Marek. Kiedy radni z tejże komisji zastanawiali się w maju jak uratować tonące w kłopotach finansowych lubelskie MPK, radna dopytywała czy autobus nr 26 może częściej jeździć przed godz. 8.30.
Wojna
- Piątek i jego otoczenie wystawili Gąsior-Marek na pierwszą linię i jej rekami walczyli z Januszem - mówi nam proszący o anonimowość działacz PO. Zarząd Regionu partii niemal jednogłośnie postawił wiceprzewodniczącego lubelskiej PO i radnego Dariusza Piątka przed partyjnym sądem. Wśród oficjalnych powodów była afera ze stypendiami Dariusza Piątka (PO) i bratanka radnego, Piotra Więckowskiego startujących w Klubie Motorowym Cross. Mieli dostać z miejskiej kasy po 1800 zł. A według wiceprezydenta Włodzimierza Wysockiego należało im się według wcześniejszych ustaleń 700-800 zł. Więckowski wysłał doniesienie do prokuratury. Stwierdził, że Wysocki przekroczył swe uprawnienia.
Zawieszenie broni
- Moje działania związane z niedopuszczaniem do szkalowania dobrego imienia partyjnych kolegów są podyktowane wyłącznie poczuciem odpowiedzialności za partię. Miejsce pracy mojego męża nie ma żadnego wpływu na moją obiektywną ocenę sytuacji - tłumaczyła nam radna.
Rozłam w lubelskiej PO i to tuż przed wyborami nie był na rękę szefom partii. Broń została zawieszona. Na liście wyborczej znalazła się tylko jedna osoba związana z Piątkiem i jego środowiskiem: Magdalena Gąsior-Marek. Miała pójść na pożarcie.
Zbieg okoliczności
- Konflikt w lubelskiej Platformie jest już zażegnany - zapewnia Gąsior-Marek. - Szanuję posła Palikota i wiem, ze może dużo zrobić dla regionu. Chcę współpracować z każdym kto będzie działał na rzecz Lubelszczyzny.
Piątek daje odpór krytyce partyjnej koleżanki. - Wbrew opiniom zazdrośników, to osoba utalentowana. Poznałem ją przed kampanią samorządową. Miała potężną energię i zdolność do osiągania celu. Widziałem trochę siebie sprzed kilkunastu lat - opowiada. - Nawet jeśli nie ma wszystkich umiejętności to chce zdobywać wiedzę. Jeśli woda sodowa jej nie odbije, to będzie pracowała z pożytkiem dla Lubelszczyzny.
- Wyborcy już raz obdarzyli mnie zaufaniem, wiedzieli ile mam lat. Przez cały czas pracy w Radzie Miasta zdobywałam doświadczenie i praktyczne umiejętności. Zrobię wszystko, żeby nie zawieść ich zaufania. Czeka mnie dużo pracy i nauki - zaznacza świeżo wybrana posłanka.
Pani minister
- Np. rozwoju regionalnego - odparła bez zastanowienia 24-letnia kandydatka. Cała sytuacja wraca w anegdotach chętnie powtarzanych przez przeciwników młodej posłanki.
Sama zainteresowana tak to teraz komentuje - Jeśli wyborcy i ja uznamy, że powinnam kontynuować karierę polityczną w kolejnych kadencjach Sejmu, to może kiedyś zostanę ministrem. Uważam jednak, że na Lubelszczyźnie jest wiele osób o dużo większym doświadczeniu i kompetencjach do sprawowania funkcji ministerialnych.