Największą sensacją przedwyborczą w Białej Podlaskiej jest pojawienie się Adama Chodzińskiego na wstępnej liście kandydatów do Sejmu z PJN. Jest na czwartej pozycji w okręgu bialsko-chełmsko-zamojskim.
Adam Chodziński był do marca przewodniczącym jednego z kół PO. Na wiosnę koleżeński sąd wojewódzki PO zadecydował o wykluczeniu z PO Adama Chodzińskiego. Zarząd Regionu zarzucił mu działalność "niezgodną z duchem partii”.
Ukarany odwołał się wtedy do sądu krajowego PO, który jednak przed kilkoma tygodniami postanowił wykluczyć młodego bialskiego polityka z Platformy.
Oburzony były kandydat na bialskiego prezydenta powiedział, że nie zgadza się z decyzją sądu PO i czuje się niewinny. Podkreślał, że z powodzeniem mógł z PO startować w obecnych wyborach parlamentarnych.
– W takiej sytuacji wyrzucono mnie z partii, bo lider musi być z Międzyrzeca Podlaskiego, a Biała Podlaska musi pozostać na międzyrzeckich peryferiach – mówił rozżalony Chodziński. Teraz przyznaje, że długo wahał się z podjęciem decyzji.
Decyzją Chodzińskiego zawiedzeni są działacze PiS. Podkreślają, że jesienią dobrze wystartował w samorządach, mógł liczyć na przyjęcie przez prawicę. Jeden z rozmówców dziwi się, czy czwarte miejsce jest godne ambicji tego dawnego działacza PO. – Uważam, że postawił na słabego konia, bo PJN nie przekroczy 5 proc. w skali kraju – zauważa Adam Abramowicz, bialski poseł PiS.