Dziwny to był mecz. Polski Cukier Start przegrywał w drugiej kwarcie ze Spójnią już 22 punktami. W czwartej odsłonie wydawało się za to, że lublinianie odwrócą losy spotkania, bo sami mieli w zapasie sześć "oczek". Ostatecznie z wygranej cieszyli się jednak gospodarze.
Pierwsze fragmenty spotkania były wyrównane. Dopiero w samej końcówce, seria 11:1 pozwoliła gospodarzom wypracować sobie aż 12 „oczek” przewagi (30:18).
W drugiej części wydawało się, że jest już po zawodach, bo dystans między drużynami urósł aż do… 22 punktów. Co ciekawe, tym razem goście finiszowali w bardzo dobrym stylu. Ich seria punktowa 14:4 pozwoliła zmniejszyć straty „tylko” do stanu 38:50.
A to oznaczało, że podopieczni Artura Gronka wcale nie stoją jeszcze na straconej pozycji. I było to widać po zmianie stron. Start gonił, gonił i wreszcie dogonił rywali po akcji Jabrila Durhama, który doprowadził do remisu po 53. Po chwili Jakub Karolak dał nawet ekipie z Lublina prowadzenie, pierwsze od stanu… 7:4 na początku meczu. Na 10 minut przed końcową syreną przyjezdni mieli za to w zapasie cztery „oczka” (60:64).
Czerwono-czarni mogą być mocno niepocieszeni, ponieważ prowadzili przez większość czwartej kwarty. Zanotowali jednak katastrofalną końcówkę, która pozwoliła gospodarzom nie tylko ich dogonić, ale również zdecydowanie prześcignąć. Na pięć minut przed końcem meczu podopieczni trenera Gronka prowadzili jeszcze 76:70. Niestety, zdobyli jeszcze tylko pięć punktów, a gospodarze aż 16. I ostatecznie to Spójnia cieszyła się z wygranej 86:81.
PGE Spójnia Stargard – Polski Cukier Start Lublin 86:81 (30:18, 20:20, 11:26, 25:17)
Spójnia: Daniels IV 19 (5x3), Brown Jr. 16 (1x3), Gruszecki 8, Simons 7 (1x3), Gordon 6 oraz Łapeta 14, Langović 11 (1x3), Brenk 5, Kowalczyk 0, Grudziński 0.
Start: O’Reilly 20 (4x3), Durham 18, J. Karolak 14 (2x3), Benson 11, Gabrić 9 (1x3) oraz Put 5 (1x3), Wade 2, Szymański 2,Krasuski 0, B. Pelczar 0.
Sędziowali: Pastusiak, Pietrzak i Marek. Widzów: 1116.