Z jednej strony korzystne zapisy dla Ukraińców, którzy uciekli do Polski przed wojną i tych, którzy im pomagają. Z drugiej – furtka dla polityków do uniknięcia odpowiedzialności za błędy w czasie… pandemii. – Ten przepis oznacza przyzwolenie na przekręty władzy – komentuje Joanna Mucha z opozycji
Projekt specustawy dotyczącej pomocy uchodźcom z Ukrainy jest już w Sejmie. Gdyby przepisy w tej formie weszły w życie, to do odpowiedzialności karnej nie mogliby być pociągnięci m.in. ministrowie, parlamentarzyści, radni, urzędnicy czy kierownicy instytucji publicznych, którzy „działali w celu ochrony życia lub zdrowia wielu osób, mienia wielkiej wartości lub dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury”. Chodzi o okres trwania wojny na terytorium sąsiedniego państwa; obowiązywania na terenie Polski stanu wyjątkowego oraz – co wywołało największe kontrowersje – stanu epidemii.
Podobny zapis PiS próbowało przeforsować jesienią 2020 roku, gdy powstawały tzw. ustawy covidowe. Wówczas, po fali krytyki, wycofało się z tego pomysłu.
– W obecnym projekcie jest szereg dobrych rozwiązań, które pomogą uciekającym przed wojną Ukraińcom funkcjonować w naszym kraju. Ale ten zapis (o bezkarności – przyp. aut.) jest całkowicie oderwany od tematu. W mojej ocenie ma chronić urzędników PiS, którzy mogli dopuścić się złamania prawa w trakcie pandemii – komentuje lubelski poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Krawczyk.
Politycy opozycji przypominają np. wydanie 70 mln zł na wybory kopertowe (odpowiadał za nie poseł z naszego regionu, wicepremier Jacek Sasin – PiS), do których nigdy nie doszło, czy zakup respiratorów bez atestu.
– Kolejny raz obecna władza próbuje przemycić zapis, który podgrzewa emocje społeczne. Nie może być taryfy ulgowej dla urzędników. Jeśli zwykły obywatel się pomyli i zrobi coś niezgodnego z prawem, to państwo mu daruje? To głupi i niepotrzebny pomysł – komentuje poseł Lewicy Jacek Czerniak.
Czołowi politycy PiS na czele z premierem Mateuszem Morawieckim i marszałek Sejmu Elżbietą Witek tłumaczyli dziennikarzom, że zapis ten dotyczy przedstawicieli władzy samorządowej, którzy uruchamiając pomoc dla Ukrainy podejmowali szybkie decyzje. Np. przekazywali na ten cel pieniądze, których nie mieli zaplanowanych w budżetach.
Z tym argumentem zgadza się Jarosław Sachajko, poseł Kukiz’15 z Zamościa. – Rozmawiałem z samorządowcami i wielu z nich jest w strachu, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności, bo wyszli poza ramy ustawy o zamówieniach publicznych. Będę przysłuchiwał się dyskusji w tej sprawie. Jeśli ten zapis będzie dotyczył właśnie takiej sytuacji, to będę głosował za jego przyjęciem – zapowiada Sachajko. I dodaje: – Nie rozumiem natomiast dopisku dotyczącego sytuacji związanej z pandemią.
– Tu nie ma złych intencji. To nie ma na celu wprowadzenia bezkarności urzędniczej – zapewnia poseł PiS Krzysztof Szulowski. – Chodzi o stworzenie sytuacji, w której samorządowiec nie będzie bał się podejmowania decyzji, które muszą zapaść bardzo szybko.
– Nie przekonuje mnie ten argument – uważa Joanna Mucha, posłanka Polski 2050 z Lublina. I dodaje: – Ten przepis de facto oznacza przyzwolenie na przekręty władzy.
Jaka pomoc w projekcie specustawy
* legalny pobyt w Polsce przez 18 miesięcy dla Ukraińców, którzy wjechali do Polski po 24 lutego br.
* jednorazowe świadczenie dla Ukraińców w wysokości 300 zł oraz prawo do świadczeń rodzinnych i wychowawczych
* ułatwienia dla pracodawców zatrudniających obywateli Ukrainy
* świadczenie w wysokości 40 zł dziennie (ok. 1,2 tys. zł miesięcznie) dla osób i podmiotów, które przyjęły uchodźców pod swój dach
* wsparcie dla samorządów na realizację dodatkowych zadań w zakresie dostępu do edukacji czy służby zdrowia