– Mieszkańcy oczekują od prezydenta, że ceny za wodę i ścieki nie będą tak drastycznie wzrastały – uważa poseł Dariusz Stefaniuk (PiS), który ujawnił o jakie podwyżki do Wód Polskich wnioskowała spółka Wod–Kan. – Na działalności zaopatrzenia w wodę i odprowadzania ścieków ponosimy stratę – odpowiada z kolei prezes spółki.
To poprzedni zarząd miejskiej spółki wodociągowej wystąpił z wnioskiem o nową taryfę. Obecnie, mieszkańcy za wodę płacą 2,46 zł z VAT (za metr sześcienny), a za odprowadzanie ścieków 4,60 zł.
Ta obowiązująca taryfa, zatwierdzona przez regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Lublinie, obowiązuje do 23 maja. We wniosku o nowy cennik spółka musiała m.in. przedstawić swoją sytuację finansową oraz 3–letnią perspektywę ekonomiczną. Do szczegółów dotarł poseł Dariusz Stefaniuk, były prezydent Białej Podlaskiej.
Okazuje się, ze w pierwotnym wniosku o zmianę taryfy, spółka chciała w pierwszym roku zwiększyć opłatę za wodę o 45 proc. a w trzecim już o 57 proc. Natomiast jeśli chodzi o ścieki, to na początku mieszkańcy musieliby się liczyć z 55–procentową podwyżką, a w perspektywie trzech lat już z 84 – procentową.
– Mieszkańcy oczekują od prezydenta, że cena nie będzie wzrastała tak drastycznie – uważa Stefaniuk.
Jak spółka uzasadniała konieczność takich podwyżek?– Jeden z argumentów dotyczył wzrostu wynagrodzeń, m.in. płacy minimalnej. A wiemy, że byli już prezesi spółki rocznie zarabiali pół miliona złotych. To skandal, gdy ci panowie pisali o podwyżkach dla pracowników, zapominając o swoich olbrzymich apanażach– zauważa poseł. Przypomnijmy, że obecnie zarząd Wod–Kanu jest jednoosobowy. Szefową spółki jest od niedawna Agnieszka Baczyńska.
Poza tym, poprzedni szefowie wskazali, że za podwyżką przemawia też wymiana wodomierzy w związku z przejściem na radiowy system odczytu. Jak podano w piśmie, tego miały oczekiwać władze samorządowe. Poza tym, koszty amortyzacji miały wzrosnąć w związku z olbrzymią inwestycją spółki, czyli przebudową oczyszczalni ścieków.
– To inwestycja, na którą za naszych rządów pozyskaliśmy dotację. Wody Polskie zwracają uwagę, że nie należy od razu obarczać mieszkańców za koszty nowych instalacji – tłumaczy były prezydent. Szef Wód Polskich wskazuje też w odpowiedzi na pismo posła, że decyzja odmowna wynika m.in. z braku wyliczeń zgodnie z zaplanowaną datą wejścia taryfy czy niezbyt jasnymi wyliczeniami kosztów energii elektrycznej.
Natomiast po pierwszej decyzji odmownej, spółka skierowała ponowny wniosek, w którym zakładane podwyżki są trochę niższe. W przypadku wody, cena w trzecim roku wzrosłaby o 51 proc., a ścieków – o 70 proc. Regulator jeszcze się do tego nie ustosunkował.
– To nijak ma się do zapewnień prezydenta Litwiniuka. Te stawki są horrendalne. Tak się każe mieszkańców za to, że system zużycia wody jest połączony z opłata za gospodarkę odpadamy. Im więcej wody zużyjemy, tym więcej zapłacimy za śmieci – zaznacza Stefaniuk. – Miasto w dalszym ciągu brnie w podwyżkę, nie ograniczając innych kosztów, na przykład funkcjonowania spółka– zarzuca parlamentarzysta.
Prezes Wod–Kan Agnieszka Baczyńska przyznaje, że w związku z tym, że Wody Polskie nie zatwierdziły proponowanej taryfy, spółka musiała złożyć kolejny wniosek. – Nałożono na spółkę obowiązek przedłożenia w ciągu 30 dni poprawionego projektu taryfy i uzasadnienia – zaznacza Baczynska. – Z analizy ekonomicznej wynika, że dla prawidłowego funkcjonowania spółki i zbilansowania kosztów wydobycia wody dostosowanie taryfy do aktualnych warunków jest konieczne – zauważa szefowa, dodając, że nie bez znaczenia jest ogromny wzrost cen prądu oraz kosztów ubezpieczenia. – Od początku obowiązywania obecnej taryfy, czyli od 2018 roku, spółka na działalności zaopatrzenia w wodę i odprowadzania ścieków ponosi stratę – podkreśla preses.
Z wyliczeń wynika, ze w 2018 roku na wodzie spółka straciła 107 tys. zł, a na ściekach 434 tys. zł. A w ubiegłym roku ponad 1,6 mln zł na wodzie i 1,8 mln zł na ściekach. - Pan poseł Stefaniuk, jako krytykujący, powinien uderzyć się we własne piersi, bo to nie samorząd, tylko polityka rządu zafundowała nam wszystkim duże podwyżki energii elektrycznej, która jest potrzebna do wydobycia i dystrybucji wody - zauważa na koniec Baczyńska.