Sąd warunkowo umorzył sprawę urzędnika, który nie pomógł psu potrąconemu przez samochód. Paweł W., chociaż miał taki obowiązek, nie wezwał weterynarza, by ten zajął się zwierzęciem.
Dzięki interwencji Fundacji Ochrowy Praw Zwierząt Ex Lege sprawą zajęła się prokuratura. Śledczy postawili urzędnika z Bychawy przed sądem.
– Paweł W. nie dopełnił swoich obowiązków, czym spowodował nieuzasadniony ból i cierpienie zwierzęcia – mówi Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Śledczy ze Świdnika oskarżyli jednak urzędnika jedynie o niedopełnienie obowiązków, a nie o znęcanie się nad psem. W środę mężczyzna stanął przed Sądem Rejonowym Lublin – Wschód. Chciał dobrowolnie poddać się karze. Sąd warunkowo umorzył postępowanie, wyznaczając urzędnikowi roczny okres próby. Paweł W. zapłaci również 1500 zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Sprawa dotyczy zdarzenia, z sierpnia 2018 roku w Starej Wsi Trzeciej w powiecie lubelskim. Mieszkanka tej miejscowości była świadkiem potrącenia psa. Kierowca uciekł. Kobieta zawiadomiła policję i prosiła o wezwanie lekarza weterynarii. Policjanci byli na miejscu już po kwadransie. Zgodnie z procedurami, skontaktowali się z urzędnikiem gminy, by ten natychmiast skierował na miejsce lekarza weterynarii. Gmina ma podpisaną stosowną umowę z lekarzem.
Patrol odjechał, ale kobieta przez 12 godzin czekała na pomoc weterynarza.
– W tym czasie zajmowała się psem, podając mu wodę przez strzykawkę – relacjonuje Marta Włosek z Ex Lege.
Kobieta ponowie skontaktowała się z policjantami, a ci z urzędnikiem. Minęło jednak kolejne 12 godzin, a lekarz nie dotarł. Jak się później okazało, pomimo trzech telefonów z policji Paweł W. nie wezwał pomocy dla psa. Czworonogiem zajęły się wolontariuszki Ex Lege. Pies miał m.in. obrzęk mózgu i połamane kości. Nie reagował na światło i inne bodźce. Pomimo to udało się go uratować. Jest w już w nowym domu.