„Jednoręki bandyta” – tak określić miały radną, sołtyskę Szczuczek dwie urzędniczki z gminy Wojciechów. Bogusława Anna Grzelak jest osobą niepełnosprawną, nie ma prawej dłoni. – Nikomu nic złego nie zrobiłam. Nikogo nie okradłam ani nie zabiłam – mówi rozżalona. Wójt już ją przeprosił. Winnych jednak brak, bo nikt do tych słów się nie przyznaje.
Bogusława Anna Grzelak jest aktywną radną gminy Wojciechów i sołtyską Szczuczek. Ostatnio zabiegała o remont pomnika-kapliczki, która upamiętnia tragiczne dla Szczuczek, ale też całego województwa wydarzenie z 1 października 1939 r. Tego dnia Niemcy zamordowali i spalili w miejscowej szkole 103 mężczyzn. To był pierwszy masowy mord ludności cywilnej w regionie przez hitlerowskiego okupanta. – Zdaję sobie sprawę, że w Urzędzie Gminy nie jestem lubianą osobą, przez to, że zadaję także niewygodne dla władz pytania – przyznaje radna, która dowiedziała się niedawno o tym, jak jest w gminie nazywana.
Sprawę opisała w mediach społecznościowych, poruszyła ten temat także na czwartkowej sesji rady gminy.
– Wczoraj (w środę-red.) dowiedziałam się przykrych rzeczy, że dwie pracownice gminy Wojciechów nazywały mnie jednorękim bandytą – przyznała na posiedzeniu radna, podkreślając, że wypowiada się jako mieszkanka gminy. Zaapelowała do wójta i przewodniczącego rady. – Działajcie w tym kierunku, aby w ten sposób nie traktować ludzi niepełnosprawnych – akcentowała.
– Urodziłam się ze zniekształconą ręką. Walczyłam o nią aż do 14. roku życia. W szkole dzieci dokuczały mi z powodu mojej niepełnosprawności. Teraz to wróciło. To wszystko jest dla mnie bardzo przykre – zawiesza głos radna.
Po nagłośnieniu sprawy wójt Wojciechowa Artur Markowski przeprosił radną na sesji i zapewnił, że wyjaśni sprawę. Później też do radnej zadzwonił. – Aby przeprosić jeszcze raz osobiście – zaznacza
wójt. – Nie bagatelizuję jednak tej sprawy ani jej nie pochwalam. O ile taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce, bo osoba, która miała być w to zamieszana zaprzecza, że takie słowa padły.
– Jestem ostatnią osobą, która mogłaby takie słowa wypowiedzieć, przede wszystkim dlatego, że jedna z osób w mojej najbliższej rodzinie jest niepełnosprawna w stopniu ciężkim – mówi nam osoba pracująca w gminie. – Nie rozumiem też dlaczego cała ta sprawa skupiła się na mnie, bo nie mam z tym nic wspólnego. I dodaje: – Słowa pani radnej na sesji zaskoczyły nas wszystkich jako pracowników. Nie wiem kto mógł jej coś takiego zasugerować. Wiem jednak, że mogę być nielubiana z racji wykonywania swojej pracy.
– Nie podejrzewam, że ktoś mógłby to wymyślić – twierdzi z kolei Michał Sumiński, przewodniczący Rady Gminy Wojciechów, który podkreśla, że taka sytuacja absolutnie nie powinna mieć miejsca. – Na kolejnej sesji zapytam pana wójta jakie konsekwencje wyciągnął w stosunku do tych urzędników.