Bardzo się ucieszyliśmy, kiedy na naszej drodze zaczęli kłaść asfalt – mówi Paweł Cięszczyk z Zagórza. – Ale miny nam szybko zrzedły, gdy okazało się, że zbudują tylko 55 metrów
– Cztery lata temu droga została utwardzona tłuczniem, dziś jest on już rozjeżdżony. To miał być podkład pod asfalt – opowiada nam Paweł Cięszczyk, mieszkaniec Zagórza (gmina Bełżyce). – Przez ostatni czas nic się jednak nie działo, aż do teraz. Drogowcy pojawili się tydzień temu. Zadzwoniła do mnie żona, że kładą asfalt. Ucieszyliśmy się, że będziemy mieć dojazd do domu. Ale robotnicy zrobili tylko część drogi i odjechali. Okazało się, że to koniec robót w tym roku.
Asfalt został położony jedynie w części liczącej 660 metrów drogi prowadzącej do domów i pól. Asfalt zaczyna się od strony drogi wojewódzkiej, z przerwą na przyszły chodnik, i urywa się na 55 metrze. Dobry dojazd ma tylko część domostw.
– A co z resztą mieszkańców? Czy my jesteśmy gorsi? – oburza się pan Paweł.
Wtóruje mu sąsiad: Kto to widział ściągnąć cały sprzęt dla jednej wywrotki asfaltu. To jest po prostu śmieszne. Robota trwała całe 3 godziny.
– Realia są takie, a nie inne – stwierdza pani Maria, kolejna z mieszkanek Zagórza. Kobieta i jej rodzina na asfalt muszą jeszcze poczekać. – Nic się nie zrobi, jeśli nie ma więcej pieniędzy.
– Nie ma w tym nic dziwnego, bo mieliśmy określoną kwotę z funduszu sołeckiego – zaznacza Aleksandra Bogusz, sołtys Zagórza.
Są to pieniądze wyodrębnione w budżecie gminy, które są zagwarantowane dla poszczególnych sołectw na potrzeby ich mieszkańców. To zebranie wiejskie decyduje, na co konkretnie będą przeznaczone.
– Na zebraniu zapadła decyzja, że część pieniędzy z funduszu zostanie przeznaczona na budowę fragmentu drogi – z wyliczeń wychodziło, że będzie to ok. 30 metrów, ale zostały pieniądze z gminnych inwestycji i udało się zrobić więcej, niż pierwotnie zakładaliśmy – dodaje pani sołtys.
Sołectwo miało 8,7 tys. zł, gmina, z inicjatywy burmistrza, dołożyła 10 tys. zł. Po to – jak mówi burmistrz Bełżyc Ireneusz Łucka – aby wykonać dłuższy odcinek drogi. – Nie 25 m, co byłoby niemal śmieszne, a 55 m – tłumaczy.
Gdyby była prośba radnych, to być może gmina dołożyłaby więcej, aby zrobić dojazd do kolejnych mieszkańców. – Ani na komisji finansów, ani podczas posiedzenia rady miejskiej nie było takiego wniosku – zaznacza burmistrz Łucka.