Strażacy, policyjni antyterroryści i pirotechnicy, ale też przedstawiciele innych służb uwijali się wczoraj kilka godzin przy Katedrze Zamojskiej. Wyglądało to groźnie, ale nic złego się nie działo. Mundurowi podczas ćwiczeń sprawdzali, czy potrafiliby działać wspólnie w sytuacjach kryzysowych.
Takie zgrywające ćwiczenia jednostek krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego, służb i instytucji są organizowane co jakiś czas. Tegoroczne zamojskie odbyły się w Katedrze i na przykościelnym placu. W scenariuszu znalazło się mnóstwo sytuacji kryzysowych, z którymi trzeba było sobie poradzić.
Najpierw na dachu świątyni doszło do pożaru. Ruszyła akcja gaśnicza. Ale wtedy ktoś na schodach dzwonnicy wypatrzył podejrzaną paczkę. Konieczne stało się więc ściągnięcie do działań grupy ratownictwa chemiczno – ekologicznego straży pożarnej, a później wydzielonej ze struktur Komendy Miejskiej Policji w Zamościu grupy rozpoznania minersko – pirotechnicznego.
Okazało się, że pakunek może wybuchnąć, więc dojechali jeszcze pirotechnicy z Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji w Lublinie.
Zneutralizowali znalezisko. Ale spokoju nadal nie było. Bo w pobliżu znalazł się uzbrojony mężczyzna. Przekazano go dochodzeniowcom.
Poza liczną grupą policji w działaniach wzięło też udział wielu strażaków, w sumie 80, którzy dotarli 20 pojazdami z KM PSP, a także jednostek okolicznych jednostek OSP. Na miejscu pracowała również ekipa Państwowego Ratownictwa Medycznego oraz przedstawiciele Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego .
- Ćwiczenia pozwoliły w praktyce zweryfikować przyjęte procedury postępowania, podczas prowadzonych działań - podsumowuje mł. bryg. Marcin Żulewski, rzecznik KOmendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Zamościu.