W piątek uczniowie starszych klas po raz ostatni zasiądą do lekcji przed ekranami swoich komputerów. Po feriach wrócą do szkolnych ławek, a ich nauki nie przerwie nawet kwarantanna rówieśnika.
Zdalna nauka związana z piątą falą koronawirusa miała trwać od końca stycznia do 27 lutego. Wczoraj poinformowano jednak o jej skróceniu.
– Podjęliśmy decyzję o przyspieszeniu powrotu do nauki stacjonarnej w klasach V-VIII i w szkołach ponadpodstawowych o tydzień (czyli do 21 lutego red.) – powiedział minister edukacji Przemysław Czarnek.
Nie obowiązuje to uczniów z woj. lubelskiego, którzy w tym roku rozpoczynają ferie jako ostatni. Od 14 do 27 lutego nasi uczniowie będą odpoczywać i do szkół wrócą później niż ich koledzy z innych części kraju.
– Jestem przekonany, że do końca roku szkolnego będą mogli uczyć się normalnie – dodał minister Czarnek, dziękując ministrowi zdrowia za m.in. zniesienie tzw. kwarantanny z kontaktu.
To właśnie kontakt uczniów z chorym rówieśnikiem lub nauczycielem wysyłał na kwarantannę całe klasy lub nawet szkoły. W Lubelskiem 20 stycznia takich placówek było 414. A 31 stycznia – czyli w dniu gdy lekcje w domu mieli już wszyscy uczniowie starszych klas szkół podstawowych i szkół ponadpodstawowych ograniczenia w normalnym funkcjonowaniu w woj. lubelskim miało aż 304 placówki. W ostatni wtorek było ich 176, a wczoraj – 190.
– Nie ma we mnie takiego huraoptymizmu, jaki towarzyszy panu ministrowi – mówi dyrektor jednego z lubelskich zespołu szkół. – Obawiam się, że decyzja o braku kwarantann z kontaktu przyczyni się zamiast do kierowania na zdalne nauczanie przez sanepid do faktycznego braku stacjonarnych zajęć z powodu dużej liczby zachorowań wśród uczniów i nauczycieli.
– Obyśmy już nie musieli prowadzić zdalnych lekcji! – życzy sobie dyrektor jednej z większych lubelskich podstawówek . – To złe rozwiązanie i dla uczniów, i dla rodziców, i dla nauczycieli. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie, chociaż przyznam, że nie bardzo wierzę w ogłaszanie „początku końca epidemii”.