Leszek Zwierz, lider Związku Zawodowego Rolników „Ojczyzna” twierdzi, że były zarząd Wschodniego Banku Cukrownictwa SA dopuszczał się nieprawidłowości przy udzielaniu kredytów. – To nieprawda – ripostuje Zdzisław Antoń, były członek zarządu WBC, odpowiedzialny za politykę kredytową i windykację. Sprawę zbada prokuratura.
Przewodniczący Zwierz podkreśla, że zarzuty o niedopełnienie swoich obowiązków dotyczą byłych członków zarządu, w skład którego wchodzili: Jacek Drozd, Andrzej Kurowski (od października 2001 wojewoda lubelski), Zdzisław Antoń i Piotr Tefelski. Dodaje także, że o nieprawidłowościach rozmawiał w marcu i kwietniu br. ze Zdzisławem Antoniem.
– Nic podobnego – mówi Zdzisław Antoń. – Pan Zwierz nie zgłaszał do mnie żadnych tego typu uwag. Owszem, spotykałem się z nim dwukrotnie. Za każdym razem przedmiotem wizyty były jego prywatne sprawy. Był on zadłużony w WBC.
Na wniosek L. Zwierza Prokuratura Rejonowa Lublin–Północ 16 lipca br. wszczęła postępowanie w sprawie przekraczania uprawnień lub niedopełnienia swoich obowiązków przez członków byłego zarządu WBC.
– Złożyłem powiadomienie do prokuratury w sprawie niedopełnienia obowiązków przez członków byłego zarządu WBC przy udzielaniu kredytów – mówi L. Zwierz. – Udzielili oni kredytu w kwocie 350 tys. zł Zakładom Owocowo-Warzywnym w Przemyślu, tuż przed ogłoszeniem przez nie upadłości. Syndyk masy upadłościowej zakładów nie zgodził się na jego spłatę i ten kredyt został przez bank wpisany w straty. Przemyski sąd podtrzymał tę decyzję. Oddział WBC w Zamościu udzielał pożyczek na zakup gruntów popegeerowskich, a bank nie miał linii kredytowej na zakup ziemi. Ponadto oddziały mogły udzielać kredytów tylko do 100 tys. zł, a były zarząd akceptował też wyższe kwoty kredytów.
Z. Antoń twierdzi, że nic nie wie o prokuratorskim postępowaniu. Dodaje, że zarzuty o niedopełnieniu obowiązków przez byłych członków zarządu WBC są nieporozumieniem. – Nie pamiętam, czy przemyskie zakłady dostały kredyt – stwierdza. – Te sprawy były w gestii oddziałów. Poza tym w zależności od tego, który to był oddział mogły udzielać kredytów od 500 tys. do 1 mln zł. Bank oczywiście miał linię kredytową na zakup ziemi.
Wojewoda Kurowski zaznacza, że nie zajmował się bezpośrednio kredytami. – Zarzuty dotyczą kredytów, których udzielenie leżało w kompetencjach oddziałów – dodaje.