Izabella Sierakowska, posłanka lubelskiego SLD, zarobiła w ubiegłym roku 130 tysięcy złotych. O prawie 30 tysięcy złotych więcej niż Zyta Gilowska
Wśród pierwszych VIP-ów, którzy zgodzili się na poinformowanie o swoich dochodach byli Andrzej Kurowski, wojewoda lubelski, Andrzej Pruszkowski, prezydent Lublina i Krzysztof Grabczuk, prezydent Chełma. Swoich dochodów nie chciał ujawnić zaś Marcin Zamoyski, prezydent Zamościa. Dlaczego? Bo jego zdaniem podawanie tego typu informacji to bzdety i z tego powodu nie zamierza ich upubliczniać.
Oporów przed ujawnieniem PIT-ów nie mają parlamentarzyści, choć większość z nich nie jest zachwycona takim pomysłem. Zyta Gilowska, posłanka Platformy Obywatelskiej rozliczała się wspólnie z mężem. Jej dochód za ubiegły rok wyniósł ponad 102 tysiące złotych. W tej kwocie mieszczą się uposażenia poselskie, zaległa „trzynastka” z KUL, kilka umów autorskich. Posłanka fiskusowi musiała oddać ok. 4600 zł.
Robert Luśnia, poseł Ruchu Katolicko-Narodowego, PIT wypełnił razem z żoną. Sam w ubiegłym roku zarobił około 149 tysięcy złotych. Z tego blisko 10 tysięcy z tytułu zasiadania w radzie nadzorczej jednej z lubelskich firm. Pozostała kwota to uposażenie parlamentarzysty. Poseł Luśnia w 2002 roku nie miał żadnych odliczeń. Fiskusowi musiał zwrócić ok. 700 złotych.
Żadnych dochodów oprócz parlamentarnych nie miał w 2002 r. Krzysztof Szydłowski z SLD. – Ale ile dokładnie wyniósł mój dochód, nie pamiętam – przyznaje. Senator miał odliczenia – ok. 7 tys. zł na remont mieszkania.
Andrzej Czapski, prezydent Białej Podlaskiej, podobnie jak poseł Luśnia, rozliczał się wraz z żoną. W ubiegłym roku jego dochód wyniósł ok. 150 tys. zł. – Oprócz prezydenckiej pensji otrzymałem też m.in. niewielkie zryczałtowane wynagrodzenie – ok. 3 tys. zł za pracę arbitra Urzędu Zamówień Publicznych. Dzięki wspólnemu opodatkowaniu z niewiele zarabiającą małżonką, darowiznom na rzecz Kościoła oraz remontom mieszkania otrzymałem zwrot ok. 11 tys. zł – relacjonuje prezydent Czapski.