Usnarz Górny (woj. podlaskie). Na polsko-białoruskiej granicy w okolicach Usnarza Górnego - już od ponad dwóch tygodni koczują migranci. Z jednej strony mają polskie służby, z drugiej białoruskie. Do cudzoziemców nie są dopuszczani wolontariusze. Nie mogą dostarczyć im jedzenia, ubrań czy leków. Bezpośrednio spotkali się z nimi przedstawiciele Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur, który działa przy biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.
- Z naszych obserwacji wynika, że oni są w trudnym stanie psychicznym, są rozemocjonowani, ale w dużej części tych osób już nie ma żadnych emocji. Z tego, co nam osoby tam przebywające powiedziały, to otrzymały pieczywo od strony białoruskiej, pokazano nam to pieczywo. Jeśli chodzi o dostęp do wody, to czerpią ją z pobliskiej rzeki – relacjonował Marcin Kusy z Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur.