Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Lublinie utrzymał w mocy decyzję cofającą zgodę na działalność elektrowni wodnej na Bystrzycy. To dobra wiadomość dla mieszkańców ul. Wapiennej i Dzierżawnej, którzy w związku z piętrzeniem wody skarżyli się na regularne zalewanie ich posesji.
Pozwolenie wodnoprawne umożliwiające realizację inwestycji przy jazie na Bystrzycy (na wysokości bocznych boisk Areny Lublin) lubelska spółka Hydrowatt otrzymała w Urzędzie Miasta w 2014 roku.
Postępowanie w tej sprawie ciągnęło się długo, bo urzędnicy obawiali się, że piętrzenie rzeki doprowadzi do podniesienia się poziomu wód gruntowych i podtapiania pobliskich domów przy ul. Wapiennej i Dzierżawnej, gdzie i tak od lat był problem z odwodnieniem.
Inwestor zapewniał, że zagrożenia dla mieszkańców nie będzie i w końcu zgodę otrzymał.
Ale po rozpoczęciu pierwszych prób związanych z piętrzeniem rzeki, na pobliskich posesjach pojawiła się woda. A Zarząd Zlewni w Zamościu stwierdził, że mające chronić okoliczne budynki przed zalewaniem dreny zostały wykonane niezgodnie ze sztuką budowlaną i w kwietniu 2019 roku pozwolenie cofnął. Decyzję w drugiej instancji podtrzymał Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Lublinie.
Spółka zaskarżyła ją do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który przyznał jej rację i nakazał przeprowadzić postępowanie od nowa. Oznaczało to, że pozwolenie cały czas obowiązywało.
W ubiegłym tygodniu RZGW ostatecznie utrzymał w mocy postanowienie o cofnięciu zgody na działalność elektrowni.
– Wydaje się, że to koniec naszych problemów. Mam nadzieję, że wkrótce sytuacja wróci do normy i mieszkańcy nie będą więcej cierpieć z powodu tej inwestycji – mówi Lidia Kasprzak-Chachaj, przewodnicząca Zarządu Dzielnicy Za Cukrownią, która aktywnie zaangażowała się w sprawę.
– Po odebraniu decyzji inwestor ma zaprzestać piętrzenia wody – potwierdza rzecznik RZGW Jarosław Kowalczyk. Ale w nieoficjalnych rozmowach urzędnicy od wód przyznają, że sprawa wcale nie jest taka oczywista.
Już w ostatnich miesiącach dochodziło do sytuacji, w których stwierdzano przekroczenia dopuszczalnego poziomu piętrzenia i zwracano uwagę prowadzącej elektrownię firmie.
Bezskutecznie.
– Za każdym razem dostajemy informację o przeprosinach i zapewnienie, że poziom piętrzenia będzie przestrzegany. Mimo tego inwestor z premedytacją co jakiś czas doprowadza do przepiętrzenia wody – usłyszeliśmy we wrześniu od przedstawiciela wodnej instytucji. A spółka tłumaczyła, że powodem takiego stanu rzeczy był... zbyt wysoko zawieszony wodowskaz, co doprowadziło do błędnych danych pomiarowych.
– Na tę chwilę nic nie wiem o decyzji WSA, czekam na oficjalną informację w tej sprawie. Ciężko mi się wypowiedzieć na ten temat – komentuje Dariusz Przebirowski z firmy Hydrowatt.
Formalnie inwestorowi przysługuje jeszcze wniesienie skargi. Może ona jednak dotyczyć jedynie kwestii związanych z ewentualnym naruszeniem prawa.