Mieli remontować ulice Kazimierską i Włostowicką w Puławach odcinkami, a rozkopali je całkowicie - skarży się nasz Czytelnik. My znaleźliśmy dodatkowy "kwiatek” - nową latarnię na środku chodnika.
- Prace przedłużyły się nie z winy wykonawcy - tłumaczy Andrzej Chmielowski, kierownik rejonu Zarządu Dróg Wojewódzkich w Puławach. - Powodem opóźnień były obfite deszcze w listopadzie. W wykopach zebrała się woda, której przed zakończeniem prac należało się pozbyć. Teraz też tempo prac zależy przede wszystkim od pogody.
Ale to nie wszystko, bo mieszkańcy narzekają również na to, że część kierowców nie jedzie trasą objazdu lecz pokonuje osiedle innymi, węższymi uliczkami.
- Po co było robić nowe ulice na Włostowicach, jeżeli teraz jeżdżą nimi jeden za drugim tiry - pyta nasz czytelnik Andrzej Ciszewski.
Taką rozjeżdżaną uliczką jest w tej chwili np. Noblina. To właśnie tędy można ominąć światła, które kierują ruchem wahadłowym na Kazimierskiej. Ale drogowcy mówią, że nie mogą zabronić w tym miejscu przejazdu kierowcom.
Naszemu reporterowi udało się znaleźć jeszcze inny absurd w realizowanej właśnie inwestycji. - Postawili latarnię na środku chodnika. Będzie jechało dziecko na rowerze i krzywdę sobie zrobi. Kto to widział takie rzeczy - dziwi się Józef Michalak, mieszkaniec ul. Woronicza na Włostowicach.
To jednak zdaniem urzędników wina nie wykonawców czy projektanta, tylko wąskiej ulicy. - Nawet nie wiedziałem, że tam jest taka sytuacja. Ale najczęściej powodem jest to, że nie ma innego miejsca w pasie drogowym, gdzie można postawić latarnię - mówi Krzysztof Szczepański, dyrektor Zarządu Inwestycji Miejskich w Puławach. - Poza tym dokumentację projektową dostaliśmy z ministerstwa i staramy się jej nie zmieniać ze względu na prawa autorskie.
Remont ulic na Włostowicach ma się zakończyć do listopada tego roku.