Ścieżka rowerowa wzdłuż Wisły ma około 6 kilometrów długości. Rozpoczyna się w Puławach, kończy w okolicach Parchatki. Jeśli znajdą się fundusze, w przyszłym roku droga zostanie przedłużona do Bochotnicy. Inwestycję nadzoruje Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych.
Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych, który jest odpowiedzialny za inwestycję, odpiera zarzuty.
– Pod kostką jest podbudowa piaskowo-cementowa grubości 35 centymetrów. Wszystko jest w porządku – zapewnia Andrzej Pichla, zastępca dyrektora WZMiUW.
Budowa ścieżki rowerowej rozpoczęła się w tym roku. Dziś można nią dojechać w okolice Parchatki. W przyszłości ma biec z Puław do Kazimierza Dolnego. Równolegle do niej biegnie droga po koronie wału. Z niej wciąż korzysta co najmniej połowa rowerzystów. Mimo że to nierówna polna droga.
– Ta droga została zrobiona do prowadzenia akcji przeciwpowodziowych. Mogą się po niej poruszać i rowerzyści, i piesi. Chociaż jeżdżenie po wale niszczy go. Wtedy nie rośnie trawa, która zapobiega jego erozji – mówi Pichla.
Dlaczego miłośnicy dwóch kółek wolą jeździć po polnej drodze, zamiast po ścieżce równo wyłożonej kostką brukową? Bo tylko ze szczytu wału mogą podziwiać krajobraz.
– Droga powinna być zrobiona tak, żeby było widać rzekę – mówi Michał, rowerzysta z Puław. – Kiedy jadę ścieżką, po jednej stronie mam ogródki działkowe i pola, a po drugiej trawę, która rośnie na wale. Wisły nie widać.
– Nie można było zrobić drogi na koronie wału, ponieważ to niebezpieczne. Musielibyśmy ustawić barierki, żeby nikt nie spadł. A to utrudniałoby eksploatację drogi – tłumaczy Pichla.