Interwencja policji, protestujący radni i głośne komentarze niezadowolonych mieszkańców. Mimo burzliwego przebiegu ponad dwugodzinna sesja rady gminy utknęła w martwym punkcie. Radni nie podjęli żadnej uchwały.
Mimo burzliwej dyskusji przewodniczący nie zmienił zdania. Na znak protestu Stanisława Kęczkowska, jedna z radnych i przewodnicząca komisji rewizyjnej wyszła z sali. Chwilę później to samo zrobiło kilku innych radnych. Zareagowało też kilku mieszkańców Janowca. Dosadnie wyrazili swoje niezadowolenie i krytykę wobec przewodniczącego. - Nie mogłem pozwolić na groźby i obraźliwe epitety, które padały pod moim adresem, więc wezwałem policję. Wczoraj złożyłem w tej sprawie doniesienie do prokuratury. Nie zostawię tak tego, bo to jawna kpina z sesji rady i atak na mnie - komentuje Ambryszewski.
W końcu część radnych złożyła wniosek o odwołanie przewodniczącego. Ten jednak znowu nie pozwolił na głosowanie rady. - Było za dużo wątpliwości prawnych. Brakowało uzasadnienia wniosku, nie było czytelnych podpisów. W związku z tym, w poniedziałek wysłałem do nadzoru prawnego wojewody wniosek o opinię prawną na ten temat. Termin sesji zostanie ustalony dopiero po otrzymaniu tej opinii - dodaje Ambryszewski.