W ostatnim budżecie obywatelskim ponad pół tysiąca głosów zdobył projekt dotyczący murali - dużych malowideł zewnętrznych, które najczęściej powstają na ślepych ścianach budynków. O tym, co mają przestawiać, ani gdzie należy je umieścić nie zdecydowano. Całość ma kosztować ok. 60 tys. zł.
W Puławach istnieją dwa niewielkie murale. Jeden na bulwarze wiślanym, a drugi, poetycki na starym dworcu PKS.
Pomysł na kolejny pojawił się trzy lata temu, kiedy to do zainwestowania w patriotyczny obrazek na ślepej ścianie galerii „YETI” przekonywał były starosta Sławomir Kamiński. Jego zdaniem, godnym upamiętnienia w ten sposób mógł być np. mjr Bernaciak „Orlik”. Ostatecznie temat ten upadł, a wspomniany bohater AK prawdopodobnie doczeka się pomnika.
Tymczasem do sprawy murali wróciła jedna z mieszkanek Puław, która w zeszłym roku zaproponowała ozdobienie nimi najbardziej zaniedbanych, dużych powierzchni. Jakich dokładnie - nie wiemy, ale pomysł spodobał się na tyle, że zagłosowało na niego prawie 540 osób, co przy tradycyjnie niskiej frekwencji zagwarantowało mu finansowanie. Całość ma kosztować ok. 60 tys. zł.
Opracowaniem szczegółów ma zająć się Wydział Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej w puławskim Urzędzie Miasta.
Urzędnicy mają zamiar skontaktować się z autorką zwycięskiego projektu, by przedyskutować jego szczegóły. Niestety, na razie nie wiemy nic więcej, np. tego, na ile murali Puławy mogą liczyć, gdzie należy się ich spodziewać, ani tego co mają przedstawiać. Na razie nie podjęto także decyzji o tym, czy mieszkańcy miasta będą mogli (np. za pomocą ankiety) wybrać ostateczny wzór muralu lub wskazać ich zdaniem najwłaściwszą lokalizację.
Ta ostatnia kwestia może okazać się największym kłopotem, bo zgodnie z regulaminem budżetu obywatelskiego, jego projekty muszą znajdować się na terenie zarządzanym przez miasto. Tymczasem murale w Polsce najczęściej pokrywają zaniedbane, ślepe ściany bloków lub kamienic, a te ostatnie na ogół należą do spółdzielni lub wspólnot mieszkaniowych. W grę nie wchodzą także budynki galerii handlowych, nieruchomości należące do instytutów naukowych (np. przy Kazimierskiej), innych samorządów (np. powiatu), czy prywatnych firm (jak budynek Orange przy Ratuszu). Z kolei, by malunek miał sens, musi zająć odpowiednio dużą powierzchnię, najlepiej zaniedbaną. Wybór odpowiedniego miejsca może być zatem twardym orzechem do zgryzienia dla puławskich urzędników.
Kolejna kwestia to wzór muralu, czyli jego projekt artystyczny. Ten może być fantazją autora, ale polskie miasta zamawiając murale często dbają o to, by malunek był z nimi związany, kojarzył się z danym samorządem, jego kulturą, tradycją, historią, współczesnymi symbolami itp.