Przychodnia SPZOZ w Puławach raz w miesiącu pozwala pacjentom stanąć w kolejce i zarejestrować się na badanie USG.
Środa, 28 listopada. To wielki dzień w przychodni specjalistycznej SPZOZ przy ul. Centralnej. Tego jednego dnia w miesiącu odbywa się rejestracja na badania USG. Od świtu ustawia się sznureczek pacjentów. - Na oko było ponad 100 osób. To straszne, w jakich warunkach musimy stać, żeby dostać się do rejestracji - skarży się Janina Kowalska, emerytowana nauczycielka z Puław.
Ludzi byłoby mniej, gdyby rejestracja działała codziennie. - Skierowanie dostałam już na początku miesiąca. Od razu poszłam do rejestracji, ale zostałam odesłana na 28 listopada - dziwi się Kowalska.
Ale nie ona jedyna miała tego dnia problem. - Kiedy poszłam pod koniec października, zostałam odesłana. Tylko, że akurat w minioną środę nie mogłam się zwolnić z pracy i stanąć w kolejce do rejestracji. Wyszłam przed godz. 13, ale było już za późno - mówi Alicja I.
Próbowaliśmy sprawę wyjaśnić. Jednak jej kierowniczka Anna Szczytowska-Nowicka odmówiła komentarza tłumacząc, że rejestracja do radiologa jej nie podlega. Potwierdziła jednak, że miała kilka ustnych skarg na ten temat i że zwracała uwagę pracownikom rejestracji, aby te informacje przekazały kierownikowi radiologii.
Niestety, Jerzy Łączka, który jest kierownikiem Zakładu Diagnostyki Obrazowej, także nie chciał nam wytłumaczyć powodów rejestrowania pacjentów tylko raz w miesiącu. Powiedział jedynie, że zmiana systemu jest niemożliwa.
To samo pytanie postawiliśmy zastępcy dyrektora puławskiego szpitala. - Zgadzam się, że ten sposób rejestracji nie jest dobry. Ale żaden inny nie będzie lepszy - przekonuje Waldemar Gardias. - Gdybyśmy rejestrowali codziennie, utworzyłyby się kilkumiesięczne kolejki do badania. A tak raz w miesiącu przychodzą tylko ci, którzy naprawdę tego potrzebują. Poza tym, jak ktoś nie chce czekać w naszej przychodni, może zrobić badanie gdzie indziej.
Okazuje się jednak, że to nie takie łatwe. Bo każdy gabinet USG ma umowy z określonymi przychodniami lekarzy rodzinnych. I pacjenci korzystający z publicznych przychodni albo leczący się w szpitalu skierowania dostają na ul. Centralną. - Dlatego teraz będę musiała pójść prywatnie - rozkłada ręce pani Alicja.