Pracodawca nigdy nie płacił ubezpieczenia, od pół roku nie płaci pensji, a kobieta w 9 miesiącu ciąży bezskutecznie czeka na pomoc. Tymczasem ZUS miesiącami ustala, czy pani Joanna rzeczywiście… pracowała.
Kobieta jeszcze jesienią zeszłego roku była kelnerką w restauracji Cienista w Puławach. W listopadzie w związku z ciążą musiała pójść na zwolnienie. Wkrótce pracodawca przestał jej wypłacać świadczenie chorobowe, dlatego kobieta po pomoc udała się do puławskiego ZUS.
Tam dowiedziała się, że pracodawca, czyli firma Tytan, nigdy nie płacił jej składek. Mimo że ponad rok miała umowę o pracę na czas nieokreślony.
Tematem zainteresowała inspekcję pracy. – Siedziba pracodawcy znajduje się w Gdańsku. Na początku grudnia sprawa została tam przekazana – tłumaczy Krzysztof Sudoł, zastępca dyr. Okręgowego Inspektoratu Pracy w Lublinie.
Minęło ponad pół roku. – Okazało się, że spółka nie ma już zarządu ani nikogo, kto by ją reprezentował. Dlatego próby kontaktu okazały się nieskuteczne. Złożyliśmy wniosek do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w sprawie naruszenia praw pracowniczych – informuje Danuta Rutkowska, rzecznik głównego inspektora pracy.
Pani Joannie bardziej niż na karaniu pracodawcy zależy na losie rodziny. Liczyła, że pomoże jej ZUS. Ale inspektorat w Puławach też przekazał sprawę do Gdańska, a końca załatwienia problemu nie widać. – Zaistniała konieczność ustalenia, czy umowa o pracę była realizowana – mówi Ewa Pancer, rzecznik ZUS w Gdańsku.
I dopiero kiedy urzędnicy ustalą, czy kobieta pracowała, będzie mogła zapaść decyzja o ewentualnej wypłacie świadczenia.
Pani Joanna była już tak zdesperowana, że kilka miesięcy temu skierowała pozew do sądu pracy. Jej były pracodawca przekonał ją jednak, żeby go wycofała. Obiecał, że szybko ureguluje zaległości, ale znowu skłamał. Dlatego teraz pani Joanna złożyła zawiadomienie do prokuratury.
Restauracja Cienista jest własnością firmy Tytan. Jej były udziałowiec Janusz Witczak nie odbierał od nas telefonu. Udało nam się porozmawiać z jego bratem, Stanisławem Witczakiem, który prowadzi firmę Stanley.
Dzierżawi ona budynek od Tytana w upadłości. – Kiedy Tytan upadał, przejąłem wszystkich pracowników z Cienistej. Zażądałem jedynie przedstawienia zaświadczenia o zdolności do pracy. Tymczasem ta pani była na chorobowym – mówi Stanisław Witczak.
Do sprawy wrócimy.