Dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 4 w Puławach broniła przed policjantami nauczycielki, która podczas zajęć w szkole była pijana...
Całostronicowy list, który dotarł do nas, to atak na dyrektorką szkoły Małgorzatę Ceglarską. Zdaniem autora, który podpisuje się jako "zawiedzeni pracownicy”, nie traktuje ona równo wszystkich pracowników szkoły. Terror, zastraszanie, skarżenie i pomówienia oraz wyrażanie niechęci wobec części kadry to, zdaniem anonima, metody pracy dyrektorki.
Jako przykład faworyzowania wybranych pracowników autor listu przytacza sytuację sprzed półtora miesiąca, kiedy do szkoły została wezwana policja. Ktoś (również anonimowo) doniósł wówczas, że jedna z nauczycielek pracujących z dziećmi jest pod wpływem alkoholu. "Nauczycielka nawet nie została poddana badaniu alkomatem, bo na to nie zgodziła się pani dyrektor” - piszą "zawiedzeni pracownicy”.
Dyrektorka całe zdarzenie przedstawia jednak inaczej. - Nauczycielka była trzeźwa, a mimo to sama nalegałam żeby ją przebadać. Ale policjanci powiedzieli, że absolutnie nie ma takiej potrzeby - twierdzi Małgorzata Ceglarska, dyrektor SP 4 w Puławach.
Ale jej wersja niezupełnie zgadza się z raportem napisanym przez policjantów. - Pani dyrektor nie wnosiła takich żądań. Gdyby tak było, policjanci na pewno by przebadali pracownika. Ale rzeczywiście, w ocenie funkcjonariuszy nie było żadnych podstaw do sprawdzenia stanu trzeźwości nauczycielki. Nie wykazywała ona żadnych objawów bycia pod wpływem alkoholu - mówi Roman Maruszak, rzecznik puławskiej policji.
Dyrektorka sugeruje, że anonim wysłany do naszej redakcji to jedna z form walki toczonej z nią przez część kadry skupionej wokół byłej dyrektorki szkoły, która jeszcze przed wakacjami kierowała placówką. - Dochodzą do mnie takie informacje, ale dopóki nie mam dowodów, nie mogę wysnuwać żadnych wniosków. Lecz podobne sytuacje się powtarzają. Kilka dni temu ktoś doniósł do ministerstwa, że na sali gimnastycznej odkleiła się klepka w parkiecie. Mieliśmy nawet z Warszawy telefon w tej sprawie - mówi Ceglarska.
Była dyrektorka szkoły, Violetta Nowak, zaprzecza jakoby miała podkopywać pozycję obecnej dyrektorki. - Byłam nawet posądzana, że to ja dzwoniłam na policję z donosem. Ale to wszystko bzdury. Niedługo cokolwiek się stanie w szkole, to będzie to moja wina - denerwuje się kobieta.