Wykonawca ekspresówki S17 uszkodził drogi lokalne, a Powiatowy Zarząd Dróg w Puławach nie podjął właściwych działań, by wymóc na nim remonty – stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli. W efekcie puławianie zapłacili za naprawy z własnej kasy
Staraliśmy się przeciwdziałać niszczeniu tych dróg, ale nasze możliwości były bardzo ograniczone. Możliwe, że działania, które podejmowaliśmy były zbyt mało energiczne, ale wtedy Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie informowała nas nawet o rozpoczęciu prac – tłumaczy Maciej Żurawiecki, z-ca dyrektora PZD w Puławach. – Nie mieliśmy odpowiednich narzędzi do tego, by móc wpływać na wykonawców. Byliśmy bezradni i pozostawieni sami sobie – przekonuje.
W efekcie braku stosownego porozumienia, zniszczone drogi powiatowe własnymi środkami musiało naprawić PZD.
Właśnie porozumienia zawierane pomiędzy zarządcami dróg lokalnych a wykonawcami ekspresówek były kluczowymi dokumentami. Wskazywały na to, jakimi drogami wolno wykonawcom jeździć, a przede wszystkim zobowiązywały do ich późniejszego remontu. Kontrola NIK wykazała, że takiej umowy nie zawarły cztery instytucje w kraju, w tym Powiatowy Zarząd Dróg w Puławach.
„PZD nie zawierał porozumień ani umów z wykonawcą odcinka drogi ekspresowej S17 w zakresie korzystania i sposobów napraw dróg powiatowych (1514L, 1518L i 2517L). (...) Podjęte przez PZD działania w celu zawarcia z wykonawcą umowy regulującej zasady usuwania skutków transportu materiałów masowych po drogach powiatowych były niewystarczające” – napisali w raporcie kontrolerzy NIK.
Według Żurawieckiego, w najgorszym stanie była m.in. zarządzana przez PZD ul. Głowackiego w Kurowie oraz drogi w okolicach miejscowości Kłoda. Co ciekawe, w tej samej gminie (Kurów), umowę na odbudowę dróg gminnych zawarł z wykonawcą wójt Stanisław Wójcicki. Dzięki temu gmina nie musiała ponosić kosztów związanych z remontem odcinków o łącznej długości około 3 kilometrów.
– Kontrolerzy chwalili umowy, które podpisałem. Kilka lat temu byłem częstym gościem w GDDKiA, bo na swoim terenie mieliśmy 10 km dróg krajowych. Otrzymywałem sygnały od urzędników i innych wójtów, by tego dopilnować, żeby się w ten sposób zabezpieczyć. Dzięki temu wykonawca musiał naprawić drogi, położyć nowy asfalt lub wykonać remonty cząstkowe – mówi Stanisław Wójcicki, który przyznaje, że NIK zgłosił także uwagi. – Chodziło o jedną drogę gruntową, ale ta została naprawiona jeszcze w trakcie trwania kontroli – dodaje wójt.
Po raporcie NIK przepisy zostały zmienione. Umowy z wykonawcami mają być obligatoryjne, a ich przygotowanie będzie nadzorować GDDKiA. To ważne, bo ekspresówki są ciągle w budowie.
– Sytuacja po tej kontroli uległa radykalnej poprawie. Jesteśmy właśnie w przededniu podpisania porozumienia z wykonawcą, co do zakresu korzystania z naszych dróg. To pozwoli zabezpieczyć ich dzisiejszy stan – zapewnia dyrektor Żurawiecki.
Nowe przepisy obligują wykonawców nowych dróg nie tylko do tego, by naprawić zniszczone trakty gminne i powiatowe, ale także do skrupulatnego przestrzegania wytyczonych tras i nie przekraczania określonego tonażu. Za złamanie tych zasad karę będzie ponosić nie tylko firma, ale także poszczególni kierowcy samochodów ciężarowych i innego ciężkiego sprzętu.