Znalazła się już osoba, która chce przygarnąć psa znalezionego pod Dęblinem. Najpierw zwierzę musi jednak trafić na obserwacje, żeby wykluczyć wściekliznę.
W Urzędzie Miasta w Dęblinie pani Agnieszka dowiedziała się, że pies błąka się w okolicy, która podlega już sąsiedniej gminie, czyli Stężycy. Zadzwoniła więc do tamtego urzędu. Przy rozmowie odniosła wrażenie, że jej zgłoszenie zostanie zbagatelizowane.
Następnego dnia skontaktowaliśmy się z wójtem gminy Stężyca, który zapewnił, że urząd przyjął zgłoszenie i zajmie się psem. – Sekretarz gminy sam pojechał na miejsce, żeby to sprawdzić – podkreśla Zbigniew Chlaściak, wójt Stężycy.
W czwartek pracownicy urzędu pojechali po czworonoga. – Sunia prawdopodobnie została odłowiona i przebywa na obserwacji, bo lekko ugryzła urzędnika przy próbie złapania – dowiedziała się pani Agnieszka.
– Pies złapał za palec, ale to nic strasznego. Po prostu się wystraszył – wyjaśnia Aleksandra Lipianin-Białogrzywy z Fundacji Lubelska Straż Ochrony Zwierząt, która również interweniowała w sprawie czworonoga.
Z tego powodu pies nie zostanie od razu adoptowany, chociaż znalazła się już chętna osoba. – Przejdzie dwutygodniową obserwację w celu wykluczenia wścieklizny, a następnie czeka już na niego dom – informuje Lipianin-Białogrzywy.
– Będzie pod obserwacją miejscowego lekarza – dodaje wójt Chlaściak.