Puławska policja wyjaśnia, czy funkcjonariusz z Janowca jest autorem donosu na radnego i wójta tej gminy. Radny Ambryszewski twierdzi, że mundurowi chcą się na nim zemścić za to, że ich głośno krytykuje
- Nadepnąłem na odcisk ludziom związanym z dawną władzą - uważa Ambryszewski. - Grupa z otoczenia byłego wójta od lat rządziła gminą i dobrze zarabiała na swoich przekrętach. Od czasu kontroli w ZGK próbują mnie zniszczyć, bo wyciągnąłem na jaw różne brudy.
Według radnego, niektórzy policjanci z janowieckiego posterunku też biorą udział w jego szykanowaniu. - Wielokrotnie oczerniali mnie i moją rodzinę - mówi. - Prawie zawsze, kiedy jechałem do Janowca byłem przez nich kontrolowany i obrażany. Usłyszałem też kilkakrotnie, że będę zniszczony.
Ambryszewski twierdzi też, że policjanci mają więcej grzechów na sumieniu. Kilkakrotnie widział ich, jak radiowozem jeździli kłusować ryby. Niejednokrotnie też przymykali oko na wyczyny pijanych radnych za kierownicą. - Według mnie niektórzy z tych ludzi nie zasługują na to, żeby nosić mundur policjanta - dodaje. - Wkrótce o tym, co się tutaj dzieje, poinformuję komendanta wojewódzkiego policji oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji.
- Sprawdziliśmy wszystkie skargi, które do nas dotarły - mówi insp. Zygmunt Sitarski, komendant powiatowy policji w Puławach. - Zarzuty nie zostały potwierdzone.
Policjant, którego nazwisko najczęściej pojawia się w skargach pisanych przez radnego Ambryszewskiego do Komendy Powiatowej Policji w Puławach, nie chciał w ogóle z nami rozmawiać. - Żadnych komentarzy w tej sprawie - ucina rozmowę.
Ostatnio w ręce radnego trafił twardy dysk z prywatnego komputera policjanta. Jest tam m.in. donos do Prokuratury Rejonowej w Puławach, puławskich wodociągów oraz do policji w Janowcu w sprawie rzekomych nielegalnych kontroli poboru wody na posesjach mieszkańców gminy. Kontrolować mieli wójt i radny Ambryszewski. Pod pismem widnieje podpis: "rozgoryczeni i bezradni mieszkańcy gminy Janowiec”. - Dla mnie to stuprocentowy dowód na to, że ten policjant sam pisał donosy, które później wysyłał na swój posterunek - mówi Ambryszewski. - A opisana tam sprawa jest całkowicie wymyślona. Policjant nie powinien robić takich rzeczy. To naganne!
W środę policja wszczęła postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Ma sprawdzić, czy policjant rzeczywiście jest autorem donosu. Jeśli okaże się to prawdą, funkcjonariusz może odpowiadać za naruszenie zasad etyki zawodowej, a nawet za zniesławienie osoby publicznej. - Z wstępnych ustaleń wynika, że konflikt między radnym a policjantem ma podłoże osobiste - mówi Roman Maruszak, rzecznik prasowy puławskiej policji. - Na czas postępowania funkcjonariusz został przeniesiony na posterunek w Kazimierzu Dolnym, aby nie dawać podstaw do jakichkolwiek podejrzeń i zarzutów o utrudnianie postępowania. Wyjaśnianie ma zakończyć się w ciągu 30 dni.