Wiadomo, gdzie będzie można inwestować w Kazimierzu Dolnym i jakie tereny zostaną objęte szczególnymi względami. Radni przyjęli uchwałę dotyczącą obszaru rewitalizacji. Nie wszyscy się jednak zgadzają z jego ostatecznym kształtem.
Nad wyznaczeniem obszaru rewitalizacji czuwał specjalnie do tego powołany komitet. Zasiadają w nim m.in. przedstawiciele organizacji pozarządowych i przedsiębiorców, a także radni, sołtysi, osoby wskazane przez burmistrza, eksperci z różnych dziedzin. Wyznaczeniem obszaru zajęła się zewnętrzna firma, następnie projekt został poddany konsultacjom społecznym. Każdy mieszkaniec miał możliwość zgłoszenia do niego uwag.
Z jego ostatecznym kształtem nie wszyscy się jednak zgadzają. – Zgodnie z ustawą rewitalizacja pewnego obszaru łączy się ze zlikwidowaniem jakichś problemów, które dotykają jego mieszkańców, np. bezrobocia, ubóstwa czy przestępczości. A w obszarze znalazły się m.in. działki, które są nie zabudowane, nikt tam nie mieszka. O jakich więc problemach społecznych można tu mówić? – pyta Krzysztof Wawer, jeden z mieszkańców Kazimierza Dolnego, który brał udział w konsultacjach społecznych.
– Poza tym nad przebiegiem konsultacji i ich ostatecznym efektem powinien czuwać ktoś z władz Kazimierza. To nie może być koncert życzeń i zgłaszanie uwag na zasadzie „chcę to czy tamto”. A tak to wyglądało. Część mieszkańców nie do końca rozumie, na czym ma polegać rewitalizacja, ale uważali, że lepiej być w tym obszarze niż nie być.
Co na to Urząd Miasta? – Mieszkańcy mają oczywiście prawo do własnych opinii, natomiast kwestie prawidłowego lub nieprawidłowego wyznaczenia obszaru rewitalizacji oceni wojewoda, któremu zostanie dostarczona uchwały rady miejskiej w tej sprawie. Rewitalizacja przewiduje kilka takich obszarów: Parchatkę, Bochotnicę, Rzeczycę, Rzeczycę-Kolonię, Witoszyn, Mięćmierz i centrum Kazimierza – tłumaczy Małgorzata Kuś, sekretarz Urzędu Miasta w Kazimierzu Dolnym.
– Główną ideą rewitalizacji jest wyznaczenie obszarów z konkretnymi problemami społecznymi, co jednak nie znaczy, że nie mogą się w nim znaleźć obszary nie zamieszkałe. Mamy sygnały od przedsiębiorców, którzy chcą tam inwestować. A korzyści z inwestycji przełożą się na dobro mieszkańców. Warunek jest więc spełniony.
Obszar rewitalizacji jest bazą do gminnego programu rewitalizacji, nad którym trwają już prace. Znajdą się w nim konkretne działania, na których realizację gmina dostanie pieniądze z Regionalnego Programu Operacyjnego.
– Powinien być gotowy w ciągu kilku tygodni. Chcemy się spotkać m.in. z mieszkańcami i przedsiębiorcami i usłyszeć jakie mają propozycje, bo najlepiej wiedzą, czego tam brakuje i jak można to rozwiązać – zaznacza Kuś. – Pierwsze spotkania zaplanowaliśmy na przyszły tydzień.